niedziela, 12 maja 2013

Od Sombry


Jak zwykle sama, jak zwykle ponura, jak zwykle pilnująca terenów. Zresztą mi to przeszkadza? Byłam zadowolona z tego że jestem sama. Wiatr lekko rozwiewywał moją grzywę i falował lekko ogon. Wsłuchiwałam się w szum wiatru i odgłosy głodnych zwierząt, poszukujących czegoś do zjedzenia. Na terenach było spokojnie. Martel jak zwykle gdzieś polazł nie wiadomo gdzie, a inne konie rozmawiały o czymś innym. Po ostatniej akcji, trochę się przyłożyły do roboty. Las przyjemnie szumiał, a deszcz przyjemnie moczył moje ciało. Inne konie nie lubią takiej pogody, wiem o tym. Ja wprost przeciwnie. Lubię ekstremalne warunki tak jak np. burze lub ulewne deszcze. Dzisiaj padał tylko malutki, ale za to przyjemny deszczyk. Gdy tak rozkoszowałam się padającym deszczem, podszedł do mnie jakiś ogier:
-Cześć-powiedział
-No cześć-odpowiedziałam zdrętwiale. -Nowy?- zapytałam
-Yyy… tak, nowy- odpowiedział wpatrując się w las.
-Aha. Strażnik?- zapytałam po raz drugi
-Tak. Właśnie przyszedłem popilnować trochę terenów- odpowiedział.
-To dobrze.
-Zbyt rozmowna nie jesteś-powiedział spoglądając się na mnie
-A co? Przeszkadza?
-Nie. Tylko tak mówię.
-To dobrze.
-Jakby co, Ardan.
-Sombra.
-Miło mi.
-Wzajemnie.
-To co powiesz mi coś więcej czy mam z ciebie to wyduszać? Hmm…
-A możesz se wyduszać jak ci się chce.
-No dobra…. To... co mam robić oprócz zadawania pytań i wyduszania z ciebie informacji.
Popatrzyłam na ogiera i powiedziałam:
-Pilnować terenów
-A oprócz tego?
-Nie wiem. Idź sobie na spacer i nie zawracaj mi głowy, dobrze?
-A jak odmówię
-Jesteś strasznie upierdliwy.
-Wiem. Dziękuję.- odpowiedział i się uśmiechnął.
-No dobrze. Co chcesz wiedzieć?- zapytałam wnerwiona
-Hmm… no… nic-odpowiedział
-Ja się chyba zabiję. Nie lubię kopni które męczą mnie a potem nic nie wiedzą.
-To polub
-Hahaha… bardzo śmieszne. Znasz jeszcze jakieś żarty, czy tylko ten?- zapytałam z ironią.
-Tak, ale nie chce mi się ich wszystkich opowiadać.
-Aha, nie chce ci się?
-Tak, nie chce.
-No dobrze. To teraz idź na miejsce Jamajki, bo ona teraz ma przerwę.
-A gdzie to jest?
-Nie daleko mnie. Idź ciągle prosto a zobaczysz gniadą, zimnokrwistą klacz.
-No dobrze. Ale pamiętaj że i tak się z tobą podroczę.
-No niech ci będzie. A teraz spadaj na tereny.
-Ok, to papatki.
-Pa.
Był wnerwiający, ale dało się z nim gadać. Pierwszy koń od trzech tygodni który samowolnie ze mną zagadał. WOW. Czułam że w środku jakaś cząstka mnie się raduje jakby miała za chwile wylecieć w powietrze. No ale muszę wrócić do swojej roboty. Myślałam nad tym dosyć długo, aż nawet nie wiem kiedy zapadła noc. Cicha i piękna noc.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz