Zerknąłem w gwiazdy.
- Całkiem... normalnie. Ma się po prostu uczucie,że jest się większym, bo inni cię chwalą. Jednak czym życie moje różni się od twojego? Niezbyt wieloma szczegółami. Jemy to samo, robimy to samo... Mamy jedynie innych rodziców. Później to się zmieni. Jednak jako młody, mam w miarę dużo wolności.
Zrozumiała mnie i tak razem obserwowaliśmy nocne, ciemne niebo.
- Kiedyś moja mama powiedziała mi, że niektóre wielkie gwiazdy to jeden koń, samica lub samiec alfa. Jeśli na Ziemi nie żyli pokojowo, tam, w niebie, przybliżają się do swoich dawnych wrogów i obserwują nas w pokoju.
Była taka cisza, że było słychac tylko mrok i słaby wiatr. To nie było przyjemne, a raczej straszne. Nad głową tańcowały mi przerażające cienie drzew.
- To wzruszające - skomentowała. - Czy są tu także ci zwykli członkowie, jako mniejsze gwiazdy?
Pochyliłem się nad nią.
- Nie ma tych zwykłych. Każdy jest wielki - szepnąłem i pocałowałem ją namiętnie. Właściwie to lizaliśmy się po pysku, lecz to był właśnie nasz piękny pocałunek.
- Kocham cię - powiedzieliśmy jednocześnie i padliśmy na trawę.
(MC? xd)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz