Po pół godzinie drogi byłam przy skrzyżowaniu dróg, skręciłam w odpowiednią stronę, szłam, szłam i szłam, aż dotarłam w końcu na pustynię. Szło się przez nią długo, zazwyczaj cały dzień, albo dłużej, ja chciałam do końca dnia iść w miarę wolno, z osłoną wytworzoną z wody. Wieczorem, kiedy powinno być już o wiele zimniej zamierzałam szybkim cwałem zakończyć podróż po niej.
***
Mój plan poskutkował, nad ranem widziałam już masywne szczyty górskie...
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz