Ostrożnie wyjrzałam zza krzaków za którymi schowałam się słysząc wilki. Chyba już ich nie ma - pomyślałam. Zamyśliłam się. O mojej przeszłości.
Urodziłam się u ludzi którzy hodowali znakomite konie wyścigowe. Byłam jednym z nich. Od źrebaka wróżono mi tą przyszłość. Okazałam się w tym świetna. I bardzo to kochałam. Uwielbiałam stać w bramce startowej niecierpliwie żując wędzidło w oczekiwaniu na wyścig. Gdy słyszałam słowa ''START!'' czułam się jak w siódmym niebie. Wreszcie mogłam pokazać na co mnie stać! I wygrywałam. Często 1 miejsca czasem drugie. Ludzie mnie uwielbiali.
Zachciało mi się wolności. Pewnej nocy przeskoczyłam bramkę pastwiska i uciekłam.
A teraz... Stałam tu jak słup nie wiedząc co ze sobą począć. Trzeba było zostać w domu...
I nagle.. Na horyzoncie zobaczyłam siwą klacz. Średniego wzrostu , gdzieś podobnego do mojego. Spojrzałam na nią podejrzliwie. Nie wyglądała jakby miała złe zamiary ale... Podejrzliwość nikomu nie zaszkodziła jeszcze.
Ta odwzajemniła spojrzenie. Ale jej spojrzenie było takie bardziej ciekawskie i wyraźnie była zaciekawiona kim jestem.Chyba była rok starsza ode mnie , może dwa. Przyznam że i mnie zaciekawiło kim ona jest.
-Witaj! - powiedziała poważnie nieznana mi klacz
-W..Witaj - odpowiedziałam uprzejmie
-Kim jesteś? - spytała klacz
- Nazywam się Meriva - przedstawiłam się po czym spytałam się - A ty?
-Rose. Alfa stada Białej Róży - odparła
-Stada? To tu jest gdzieś jakieś stado? - zdziwiłam się
-Tak. A co?
-Nic.. Tak po prostu pytam. Szukam stada , nie wiem gdzie się podziać..
-A chciałabyś dołączyć do mojego stada? Członkowie są bardzo mili sądzę że Ciebie polubią - padła propozycja o której zawsze marzyłam
-Jasne! - zawołałam
Później odwiedziłam tereny stada. Bardzo ale to bardzo mi spodobało tu. Myślę że zostanę tu na zawsze...
Powinno być od Merivy a nie od Marivy ;_;
OdpowiedzUsuń