Niedawno poznałam Angelię. Bardzo miłą i przyjacielska klacz. Poznałyśmy się nad Rzeką Duchów, ale to już dłuższa historia. Dzisiaj umówiłyśmy się na łące, aby porozmawiać i lepiej się poznać.
Nadeszła pora, gdy miałyśmy już iść w kierunku miejsca spotkania. Wyszłam z lasu, gdzie wcześniej przebywałam i znalazłam się w zasięgu wzroku czekającej już Angeli.
- Witaj!- krzyknęłam jeszcze z daleka.
- Cześć! Wreszcie jesteś- uśmiechnęła się.
- A co? Długo czekałaś?
- No coś ty. Dopiero przyszłam.
Zaczęłyśmy gawędzić. Można powiedzieć, ze o wszystkim i o niczym. Jednak po jakimś czasie głupawka uderzyła nam do głowy.
Zaczęłyśmy brykać po łące jak nowo narodzone źrebaki. Zapomniałyśmy o wszystkich naszych troskach i obowiązkach. Ach... jak cudownie było od czasu do czasu przypomnieć sobie te piękne, beztroskie lata...
- Hahahahahahahaha... już starczy- powiedziała po długim czasie zmęczona Angelia.
- Hih, masz racje- odparłam.
W naszych głosach słychać było zmęczenie.
- Patrz! Słońce zachodzi!- poinformowała mnie.
Szybko podbiegłam do przyjaciółki.
- Uwielbiam ten widok- powiedziałam wpatrzona.
- Ja też. Niebo jest wtedy takie piękne... jakby namalowane na płótnie farbami.
- Racja. Tyle kolorów i barw, zupełnie jak w tęczy.
- Do tego to cudowne, złote słońce- dokończyła.
Słońce już zaszło, a na niebie w jednej chwili pojawiło się mnóstwo gwiazd.
- No cóż... może już odpowiednia pora, aby się rozstać?- zapytała.
- Masz rację. Jutro przed nami kolejny, pracowity dzień- odparłam smutna.
- No to... pa!- powiedziała.
- Pa! Do zobaczenia!- odparłam.
Nieźle.. dużo osób tutaj potrafi pisać :)
OdpowiedzUsuńTysia, nieźle nas komentujesz xD
UsuńJesteś już u nas? Jeśli tak, to jako kto?