Przechadzałam się spokojnie po łące. W powietrzu unosił się cudowny zapach ziół i kwiatów. Szum drzew, wraz ze śpiewem ptaków tworzył wspaniałą orkiestrę. Uwielbiałam ten stan... same odgłosy natury, żadnej fałszywej nuty. Czy może być coś przyjemniejszego? Chyba nie...
Słońce przedzierało się przez liście drzew i źdźbła trawy. Tak cudownie to wyglądało. Wśród zielonego łoża kolorowe kwiaty układały się jak w tęczy. Chmury tworzyły przeróżne kształty, czyniąc obraz jeszcze piękniejszy. Istny raj na ziemi!
Moim dziwnym zwyczajem, zrobiłam to, co zawsze robię w takiej sytuacji. Zamknęłam oczy... Dzięki temu melodia przyrody była jeszcze bardziej przyjemna dla ucha i lepiej słyszalna. Było tak cudownie... lekki wiatr wiał w moją grzywę, pozostawiając w nozdrzach ten piękny zapach. Zieleń, kwiaty, ptaki... przyroda. Najwspanialsze co moim zdaniem może być.
Oprócz mnie na łące było wiele innych koni. Pary... zakochani. Zawsze na ich widok, chociaż byłam radosna, że oni są szczęśliwi, w głębi serca byłam zagubiona i smutna jak zbity pies. Brakowało mi takiej osoby w moim życiu. Partnera... chociaż przyjaciół. Widok obrazów z takimi końmi powiązanymi podobnymi uczuciami... bardzo kół mnie w serce.
Zobaczyłam jakąś klacz stojącą pod rozłożystym drzewem. Wyglądała na bardzo sympatyczną. Postanowiłam do niej podejść.
Flower?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz