Uzyskałem zgodę alfy, więc poszedłem w kierunku granic stada. Miałem małe problemy ze strażnikami, ale się udało. Gdy już byłem na polanie z koniczyną, zacząłem się zastanawiać....w którą to właściwie stronę? Ech...no i co teraz? Chociaż...właściciele stadniny, po wczepiali o kilka kilo metrów tabliczki z napisem ,,Stadnina/Hodowla Champions the Polonic Horse- już za___km" Wystarczyło znaleźć te tabliczki. Nie było to problemem. Już po jakiś 40 minutach wędrówki znalazłem pierwszą. Potem było już tylko łatwiej. W taką pogodę, wędrówki to sama przyjemność. Po drodze brykałem, galopowałem, skubałem trochę trawki...pędy sosen o tej porze roku też są pyszne. Znalazłem przedostatnią tabliczkę. Ale obok rosły takie wspaniałe mlecze, akacje i sosny...musiałem skosztować. Nie zauważyłem jednak, że za wielkim dębem coś stało. Najwyraźniej nie podobało mu się, że zżeram jego pędy...
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz