Próbowałam się uwolnić - na próżno. W końcu postanowiłam udać, że się poddaje. Położyłam się na ziemi. Max patrzył osłupiały.
Mężczyzna zaśmiał się. Miał czarne, sumiaste wąsy, zarośnięte brwi i krótko obcięte włosy. Przyjrzał mi się uważnie. Zajęty sprawdzaniem długości mojej grzywy (tylko po co?) nie zauważył chmary wróbli lecącej w jego stronę. Dziobały go ile sił. Jeden z nich uwolnił mnie. Podziękowałam skinieniem głowy i ponownie stałam się niewidzialna. Wróciłam do Max'a.
- Udany dzień, prawda? - uśmiechnęłam się.
<Max, dokończysz? C: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz