Długo mnie nie było. Tak wiem. Po prostu nie mogłem przychodzić na
stado. Powód? Musiałem pobyć sam. Poszedłem na moje ukochane miejsce-
granice stada. Piękne, niebezpieczne i tajemnicze granice. Czułem jaki
jestem szczęśliwy. Poznałem przyjaciół jak Rudy, Emily, Angelia czy
Rose. Oczywiście jest ich więcej, dużo więcej. Przez ten cały tydzień
siedziałem i słuchałem przyrody, ale ten czas się skończył. Teraz wracam
do mojego kochanego stada-Stada Białej Róży. Jest tu pięknie i nie wiem
czemu niektórzy na nie narzekają. Lecz to już ich sprawa i nie będę się
wtrącał. Szłem z powrotem do jaskini gdy spotkałem Rudego:
-O. Cześć Rudy. Fajnie znowuż cię zobaczyć. Yyy…. WRÓCIŁEŚ!!! Jak ja się
cieszę- krzyknąłem- No tak znowuż dostałem nagłego napadu głupawki-
pomyślałem.
-Yyy… no tak… wróciłem i widzę że ty też.- powiedział Rudy
-Nom… ja nie odszedłem tylko odizolowałem się na mały tydzień-
odpowiedziałem.- Widzę że jak na razie nic się tu nie dzieje-
powiedziałem, rozglądając się na boki.
-Raczej tak- odpowiedział
-Aha
-Właśnie skubałem trawę. Chcesz się dołączyć- zapytał
-Widzę że ci się nudzi
-Widać
-To chodź. Pokaże co coś-odpowiedziałem
-Ale gdzie?
-Zobaczysz. No chodź- powiedziałem szybko i ruszyłem wolnym kłusem.
(Rudy? Jeszcze się nudzisz? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz