wtorek, 21 maja 2013

Od Sindre i Tyriona

Od samego rana zapowiadało się na burzę. Powietrze było przesycone zapachem trawy. Po południu zerwał się przeraźliwy wiatr. Wichura nie pozwalała ustać na nogach żadnemu z koni, toteż wszyscy w panice zaczęli szukać schronienia. Na niebie zebrały się czarne chmury. Chwilę później pioruny uderzały o ziemię. W oddali zauważyłem ciemny, skalny tunel. Bez chwili zastanowienia pogalopowałem w jego stronę.
***
Siedziałem w mojej kryjówce. Ukrywałem się przed przemocą niektórych członków stada. Mógłbym ich pokonać, jednak obiecałem Wei, że nie wpakuję się w kłopoty. To jest nawet sympatyczna klacz, w końcu przyprowadziła mnie do stada i w ogóle..
Nagle coś na mnie wpadło. Przestraszony odskoczyłem do tył.
***
Wiedziałem tylko, że na coś wpadłem. Nie miałem pojęcia, czy był to koń, czy po prostu głaz. Wstrzymałem oddech.
- Jest tu ktoś? - zapytałem
W głowie układał mi się najczarniejszy scenariusz. Odpowiedziała mi cisza. Chwilę później usłyszałem jakiś szept.
- A więc to tak zginę.. - mruknąłem. Ruszyłem przed siebie uważnie się rozglądając.

****
Przyczaiłem się czujny i naprężony.
-To chyba obrona konieczna? -przemknęło mi przez myśl
Zamieniłem się w wilka i podkradałem się do dziwnego kształtu w kącie tunelu.
***
Obok mnie pojawił się jakiś cień. Głośno przełknąłem ślinę i odwróciłem się. Za mną stał olbrzymi wilk. Miał postawę obronną, był gotowy do ataku. W jego oczach malowało się przerażenie, ale i determinacja.
*****
Nastroszyłem sierść na grzbiecie. Przyglądałem się postawie ogiera. Szukałem słabych punktów. Z mojego gardła wydobył się niepokojący głuchy warkot przechodzący w ryk. Ogier był przerażony i stał na miękkich nogach....
***
Napastnik, w przeciwieństwie do mnie nie miał pokojowych zamiarów. Zapędził mnie w ślepą uliczkę. Kiedy skoczył, by zatopić we mnie kły i zakończyć mój żywot teleportowałem się. Teraz stałem za nim.
****
Ogłuszyłem ogiera uderzeniem w głowę. Przewrócony i zakrwawiony leżał na chłodnej posadzce tunelu.
-Kim jesteś? - wysyczałem
***
- A kim ty jesteś? - wstałem chwiejąc się. Wyraźnie było widać, że byłem słabszy.
***
-A ty nie wiesz? - ogier zbił mniej tropu.
Myślałem, żeatakuje mnie z czystej prowokacji i robi to z premedytacją. A jednak on nawet nie miał pojęcia kim jestem.
-Tyrion. - odparłem po chwili wahania
***
- Słyszałem o tobie.. Ja jestem Sindre - niepewnie odpowiedziałem. - To Twój teren? Chowałem się przed burzą.. - dodałem wciąż zachowując dystans.
****
-Teren nie jest do końca mój. Pewnie słyszałeś same negatywy - uśmiechnąłem się lekko i pomogłam ogierowi wstać - Sorry za atak, ale część członków stada poluje na moją skórę
***
- Nie do końca. Jedna z klaczy cię broniła.. - zamyśliłem się. - Czy to prawda, chcesz dołączyć do stada?
***
-Chodzi ci o Weę? Tak ona mnie tu przyprowadziła. Tak to prawda, ale nie jestem jeszcze do końca pewien, czy warto.
***
- Zawsze warto spróbować. Możesz przecież w każdej chwili tu wrócić. Musisz zrobić coś, by wyrobić sobie dobrą opinię u reszty stada..
***
-Nie bardzo zależy mi na opinii. I tak jestem już u was skończony- odwróciłem się od ogiera - Nie ma jednak powodu dla którego miałbym tu pozostać...
***
- Z biegiem czasu cię zaakceptują. Rzeczywiście, by TU zostać nie masz żadnych powodów. By w końcu stąd wyjść masz ich mnóstwo.
***
-Jeśli do tego czasu mnie nie zabiją. A ty kim jesteś w stadzie? - zapytałem
***
Strażnikiem i obrońcą.. Jednak teraz w stadzie nic się nie dzieje, praktycznie nie mam co robić.. - odpowiedziałem.
***
Pokiwałem powoli głową i zmieniłem się w konia.
-Jak na razie musimy przeczekać tu tą burzę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz