piątek, 10 maja 2013

Od Ardana - Jak się tu znalazłem?

Chodziłem sobie po lasach i polanach, myśląc o innych sprawach jak znalezienie jakiegoś schronienia. Chociaż wokół mnie biegało wiele stworzeń, nie zwracałem na nie zbyt dużej uwagi. Wreszcie zauważyłem biały płotek. Był niewysoki, więc z łatwością go przeskoczyłem. Już miałem iść dalej, gdy nagle ktoś krzyknął:
-Stój!
Odwróciłem się i zobaczyłem siwo dereszowatego ogiera.
-Czego.-spytałem się trochę groźnie, bo byłem zmęczony całą tą wędrówką.
-Tu są tereny Stada Białej Róży i nie można tu wchodzić-odpowiedział ogier
-A co mnie to obchodzi. Nawet nie można pochodzić sobie spokojnie po łąkach. A zresztą kim jesteś żeby mi mówić co ja mam robić-odpowiedziałem już zeźlony.
-Ja? Ha… ja jestem tu strażnikiem i dla twojej świadomości pilnuję żeby nie wszedł tu żaden nie powołany gość, np. taki jak ty-odpowiedział już trochę wkurzony strażnik.
-Daj se spokój i tak nie odejdę- odpowiedziałem i poszedłem kilka kroków do przodu. Jednak nagle zatrzymałem się i obróciłem.
-Martel!?-krzyknąłem zdezorientowany
-Ardan!!!!-krzyknął ogier-Nie możliwe że to ty.
-Jesteś…. no yyy…. wolny!!!-krzyknąłem ucieszony
-Jak widzisz. Nie możliwe, myślałem że już nie żyjesz.
-Ja też tak myślałem. No.. tylko że oni cię oswoili i wiesz…
-Tak, wiem.
-A co tak wogule tu robisz, co? -spytał się Martel.
-Ja? Szukam jakiegoś schronienia. Widać że za chwile zacznie porządnie lać.-odpowiedziałem patrząc w niebo.
-To może przyjdziesz schować się do mojej jaskini?
-Masz jaskinie? -spytałem się przyjaciela
-Jasne! Należę tu do stada. A może też byś chciał należeć? -spytał się po raz drugi.
-Tak, tylko…. Nie wiem czy… no… mnie tu przyjmą..-zacząłem się jąkać
-Już ja się o to postaram-odpowiedział Mart.
-Dzięki –powiedziałem i poszłem za Martelem.
Przy jaskini stała siwa klacz i rozmawiała z jakimś gniadym ogierem. Szłem nie pewnie za kolegą. Już chciałem się wycofać gdy Mart powiedział:

(Martel, dokończysz?)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz