Wiedziałam, że zblirza się wojna. Źrebaki miały ograniczenia, bawiły się przy rodzicach lub w wyznaczonych miejscach. Nie dawało to im dużej radości. Wtem przypomniała mi się podróż krtórą niedawno odbyłam. Zebrałam wokół siebie maluchy.
-Opowiem wam teraz historię, która zdarzyła mi się podczas wędrówki przez góry i lasy.-Rose tagże wsłuchała się w moją 'bajkę'- Zbierała się noc, byłam zmęczona. Myślałam co się ze mną dalej stanie.myślimnie wyczerpywały.Czułam się znużona... i zasnęłam.Następnego dna rano, nie obudziłam się w lesie. Tylko w... boksie! Chociaz powiem szczerze, było tam ciepło,świerza woda i jedzenie. Ale bałam się co się zemną stanie. Obokmnie stałsiwy ogier.
-Gdzie... gdzie ja jestem?- zapytałam go i powoli zaczełam wstawać.
-Jesteś...?
-Sorraia, dziki koń ze...a, nieważne- wolałam nie ujawniać tego'domowym' koniom.
-A ja jestem Gared. Miło mi poznać. Jesteś teraz w konnej stadnienie.-powiedział łagodnie
Najwyraźniej chciał coś powiedzieć, ale ktoś wszedł do mojego boksu.Popatrzył sie na mnie i wyszeptałsam do siebie.Podejżewałam, ze to właściciel. Zaczoł mnie 'szczotkować' jak to mówił Gared i założył mi coś dziwnego na pysk. Potem wprowadził mnie do jakiegoś dziwnego kółka i podniusł z ziemi bat. Zadrżałam. Podniusł na mnie bat i... uderzył w ziemię. Nie widziałam w tym większego sensu, lecz nagle zrozumiałam, ze mam przyśpieszyć. Na koniec tego dziwnego treningu dostałam wielkie soczysta jabłko i wróciłam do boksu. Nie podobało mi się tam mimo wszystko.Przeżyłam taki sam dzień jeszcze dwa razy i miałam dość. W kłóku nie byłam posłuszna i człowiek ten zaczoł mnie bić batem bym się skoncentrowała. W końcu po szarpani uciekłam przy wychodzeniu z nim z kółka. Tak szybko uciekłam, że on nawet na koniu mnie nie dogonił. I to koniec.
-Miałaś jeszcze jakieś przygody?- zapytał kturyś malec.
-Tak, miałam
Po mojej 'bajce' Rose chciała coś powiedzieć, i czułam, że tonie będą dobre opinie.
[Rose,CD?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz