czwartek, 7 lutego 2013

Od Rechell

Trochę nie pewnie poczułam się w stadzie.Wszędzie były klacze , które się śmiały i...Plotkowały.Widziałam tylko 3 klacze "normalne".Położyłam się na trawie.W oddali widziałam ogień.To było bardzo daleko. Zaczełam myśleć czy nie opuścić stada.
-Czemu siedzisz tu sama?-Zapytał nie znajomy.
-Bo jestem inna niż te klacze.Właśnie miałam pójść do ogierów.-Powiedziałam.
-Aha.Not o może ....Przejdziesz się ze mną?
-Dobrze , ale najpierw.Powiedz jak masz na imię.-Powiedziałam.
-Balou.A ty?-Zapytał ogier.
-Rechell.-powiedziałam.
-Ładne imię...-Odpowiedział z przyzwyczajenia Balou.
-Gdzie Rose?W oddali jest niebezpieczeństwo.-powiedziałam spokojnie.
-Śpi nie chcę jej obudzić miała spokojny dzień.Jeśli jest nie bezpieczeństwo.Musi się tym zająć Irina.
Ale...mnie już nie było.Gnałam w przód.Gdy byłam na miejscu.Zobaczyłam płomienie. Więcej niż mi się zdawało.W oddali zauważyłam konie.Pegazy.Hm....Dobra trzeba działać....Myśl , myśl...
Ok , pogoda.Deszcz....Burza bez piorunów.Spoko.Lata ćwiczeń.Skupiłam się.Nagle nad Niebem rozpędałam burze.Koniec ognia.Gładko poszło. Balou dom mnie przyszedł i powiedział:

<Balou?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz