Spojrzałem na nią. Domyślała się co do niej czuję.
- Słuchaj. Przepraszam za moje słowa. Ja mam po prostu dosyć. - powiedziałem Irinie.
Spojrzała na mnie zdziwiona. Nie oczekiwała przeprosin.
- Ale, o co ci chodzi ? - spytała
- Nie mam sił Irina. Już nie mam sił. - powiedziałem i odwróciłem się.
Ruszyłem galopem w stronę jednej z jaskiń zostawiając osłupiałą Irinę daleko za sobą.
***
Nie miałem sił. Odnalazłem kryjówkę klaczy. Zostałem kilka godzin z
nimi. Spacerowałem między nimi i pomagałem. Późnym wieczorem ruszyłem w
stronę jeziora. Wszedłem do wody. Cicho szumiące fale relaksowały mnie.
Czułem się wolny i pełen sił. Niestety było to chwilowe. Tylko gdy
wyszedłem na brzeg to wspaniałe uczucie zniknęło. Szedłem w stronę łąki
przygnębiony. Nie miałem ochoty na nic. Spuściłem głowę. Zatrzymałem się
na skraju łąki. Zacząłem skubać trawę. Po chwili położyłem się i
zasnąłem.
***
Obudziło mnie lekkie uderzenie w grzbiet. Podniosłem głowę i rozejrzałem
się. Koło mnie stała Irina. Delikatnie się uśmiechnąłem, a ona
powiedziała :
<Irinko ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz