-Masz za faceta kobieciarza - syknęłam w wypielęgnowane ucho klaczy. Nie odpowiedziała.
-A ty co uciekasz?! Hm? Wracaj natychmiast, chyba że... - zdecydowałam się zrobić ogierowi na złość. - że wolisz, by twoja nowa małżonka zginęła wraz z twoim potomstwem, przez to, że ty nie umiałeś ich obronić. -
Trafiłam w sedno, oczy pociemniały mu.
-W sumie, po co miałabym wam zazdrościć, miałam partnera, miałam - odpowiedziałam lekceważąco, nie wyobrażam sobie, gdybym miała być jego małżonką, straszne. - Dobra, ruszaj się i do roboty, bo inaczej to co ci powiedziałam może się spełnić.
Po czym odprowadziłam ogiera do Silvera i innych koni.
<Szafir? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz