Od czasu oddania Melodii tamtemu stadu byłem strasznie nerwowy. Mimo, że wzmocniliśmy warty i byliśmy bardziej ostrożni nie mogłem pozbyć się tego dziwnego lęku. Żeby mieć pewność, że stadu nic nie grozi, urządzałem samotne patrole. Strażnicy, Irina i Sliver nie przeszkadzali mi w tym. Wiedzieli, że jestem na granicy załamania nerwowego. Bardzo martwiłem się o Rose i Melodię. Dzisiaj również poszedłem na obchód. Na skraju lasu zauważyłem cień. To był ogier, którego wcześniej widziałem. Był z tamtego stada. Zaszedłem go od tylu i chciałem zaatakować, ale silne uderzenie w głowę pozbawiło mnie przytomności.
***
Gdy się ocknąłem, wokół mnie było 8 ogierów. Śmiali się z czegoś. Próbowałem się poruszyć, ale miałem związane nogi. Jeden z ogierów podszedł do mnie.
- Gdzie Kracyt ? - jego ton był ostry.
Milczałem. Gdy tylko ogier pochylił się nade mną, rzuciłem się na niego. Pętla na mojej szyi, której wcześniej nie zauważyłem, gwałtownie zacisnęła się, a linka od pętli pociągnęła mnie do ziemi. Gdy moja głowa uderzyła o ziemię pętla poluzowała się na tyle, żebym mógł swobodnie oddychać.
- Pytam po raz ostatni, gdzie Kracyt ? - wrzasnął ogier.
Milczałem. Ogier stworzył bicz, który mnie uderzał. Po każdym uderzeniu powstawała podłużna rana, która bardzo bolała. Kiedy miałem cały bok poraniony, przestał.
- Nic nie mówisz ? Tym gorzej. Przywódca się tobą zajmie. - i znowu poczułem ból w głowie.
Zemdlałem. Znowu.
***
Obudził mnie gwar wokół. Podniosłem głowę i zauważyłem, że nie mam pętli na szyi. Obok mnie przywódca tamtych koni wrzeszczał na nie. Rozejrzałem się. Wokół było pełno brzydkich ogierów. Poruszyłem się. Mój bok piekielnie bolał. Miałem wielką ranę,z której płynęła krew. Mój ruch zwrócił uwagę przywódcy. Podszedł do mnie.
- Gdzie Kracyt ?! - niemal warknął
Milczałem. Gniady ogier kopnął mnie w ranę.
- Pytam : gdzie Kracyt ?!
- Nie dowiesz się tego ode mnie.
Stworzył bicz i zaczął mnie nim uderzać. Milczałem. Bólem mnie nie zmusi. Spojrzał na mnie z lekkim podziwem.
- Może ona cię przekona. - powiedział
Spojrzałem we wskazanym kierunku i zobaczyłem Rose. Spojrzałem z niepokojem na przywódcę. Bicz zawisł teraz nad Rose.
- Dobrze ... Co chcesz wiedzieć ? - przełamał mnie
- Gdzie Kracyt ?
- Nie wiem. Oddałem go pod straż . Nie wiem gdzie go zabrali.
- Kłamiesz !
- Nie. Nic więcej nie wiem.
***
Gdy od nas odeszli, spojrzałem na Rose.
- Chcesz się napić ? - spytałem
- Jak ? - szepnęła
Użyłem mocy i tuż przy jej pysku powstała mała kałuża. Chciwie wypiła całą wodę.
- Muszę stąd uciec.
- Nie da się. - smutno odpowiedziała Rose
Znowu użyłem mocy. Tylko, że tym razem ognia. Moje więzy spłonęły. Próbowałem uwolnić Rose, ale moja moc była za słaba.
- Uciekaj. Melodia mnie uratuje. - rozkazała Rose
Wzniosłem się w powietrze i uciekłem. Byłem zły, że nie mogłem pomóc Rose i że musiałem uciec. Alfy musiałem słychać.
***
Wylądowałem niedaleko naszej łąki. Gdy wynurzyłem się z krzaków strażnicy stanęli w pozycji gotowej do obrony. Kiedy mnie rozpoznali rozluźnili się i zaprowadzili do Iriny i Slivera. Gdy zobaczyli w jakim jestem stanie powiedzieli :
(<Sliver>, dokończ)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz