Jak słodko!
Podszedł do mnie Balou i zaproponował pomoc... znowu.
A Silver całymi dniami siedział na swoich męskich spotkaniach i nic nie robił. Popatrzyłam na niego ufnie, przerywając naradę.
Irina dokładnie wiedziała, co się święci - chciałam mu pokazać, że chętnie przyjmę jego opiekę. A czemu? Bo serce mi przy nim stukało szybciej. Tylko dlatego.
Wściekałam się przy tym na siebie. Mam przecież Silvera! Tylko, że on mnie nigdy nie wyręcza... Od tych myśli prawie uroniłam łezkę.
Ogier jednak zachęcił mnie, bym podniosła głowę do góry i omijawszy mnie, wszedł do "zebraniowego koła".
- Wyręczę cię. Mam bardzo podobne podglądy do twoich - mrugnął.
***
Przestraszyłam się tym, co mnie dziś spotkało, z Balou...
Pokłusowałam zmęczona do Silvera. Zauważył mnie. Uff, dobre i to. Podszedł do mnie czule i pocałował.
Kiedy chciałam coś powiedzieć, on jednak odwrócił się i zaczął krzyczeć coś do ogierów.
- Patrz, teraz będzie runda finałowa! - wołali.
Nie przeprosił mnie. Po prostu za nimi pobiegł... Tak szybko.
Pokręciłam głową. Widocznie byłam za zmęczona, a takiej to nikt nie chcę. Wróciwszy na Naszą Łąkę, ułożyłam się do snu.
I przez ten czas moje myśli o Balou całkowicie znikły. Na szczeście! Przecież Silver jest najlepszy na świecie... ♥
(Silver?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz