CD opowiadania Mystery.
Wyłoniłam się pod postacią pumy, obserwowałam klaczkę przez chwilę. Przysiadłam na płocie i zaczęłam machać w te i we wte ogonem. Młoda zaczęła się rozglądać i chciała wycofać.
-Stój, to ja, Irina. - powiedziałam usmiechając się.
-Uf... - westchnęła - Pewnie chce się tobie ze mnie śmiać?
-Niet, bardziej z twojej miny - uśmiechnęłam się - Moc opanowałaś dobrze, jak na źrebaka.
Mała uśmiechnęła się i próbowała podnieść coś jeszcze.
-Nie przemęczaj się. To ci się przyda w przyszłości. A teraz zmykaj z granicy, teraz tu jest niebezpiecznie.
-Rozumiem, już idę.
Odprowadziłam Mystery do Night.
-Tak w ogóle, to powinnaś ich pilnować - upomniałam klacz i odeszłam, czekałam na moją drogą przybyszkę.
Rozpędziłam się i w ciele pumy cwałowałam przez śnieg, aż do Rzeki duchów.
Po kilkunastu minutach przybył pegaz. (nie ma to nic do wojny!)
-Wiki! - przywitałam ją ciepło.
-Cześć Irin - odpowiedziała przyjaciółka.
-Czyżby zmiany w bastionie? Nigdy nie miałaś skrzydeł.
-Taak... potem ci opowiem.
-Czyli nie masz ochoty mnie zabrać w chmurki? - zapytałam uderzając bokiem w bok dawnej znajomej.
-Oczywiście, że mam - uśmiechnęła się bojaźliwie i tupnęła aż znalazłyśmy się na niebie. Stałam się karym unipegiem.
-O ty farciaro, masz róg i skrzydła - jęknęła Wika.
-Czasem, z przymrużeniem oka fajnie było uczyć się w bastionie - wesoło zarżałam.
-Szkoda tylko że na niebie, i nie możesz używać tej mocy w stadzie - mruknęła.
-Oj tam, oj tam.
No i zaczęłyśmy latać, wielbiłam, wielbię i będę wielbić tu uczucie.
-No to ja wracam do stada - pożegnałam się później z koleżanką.
-Pa... Liczę, że sobie poradzisz! - uśmiechnęła się i zrzuciła mnie z chmury nad stado.
-Cholera! - wrzasnęłam - Jeszcze się z tobą policzę ty wredo! - spadając na ziemię zmieniłam się w dzikiego kota i o dziwo nie upadłam na ziemię, tylko uderzyłam pazurami w czyjś koński zad.
-A! - krzyknęła Rose. Czyli na nią spadłam. Kątem oka zauważyłam wilka, nie WD, ale być może jej sojusznika, bądź szpiega przywódcy pegazów. Odbiłam się od zaskoczonej klaczy i wpadłam prosto na zwierzę, po czym skręciłam mu kark. Na koniec otrzepałam się i usiadłam niedaleko od trupa, badawczo przyglądając się klaczy.
-Irina...! - mruknęła pod nosem Rose.
Przybrałam normalną postać.
-Tak, madam Alfa? - zamrugałam dla zabawy oczyma.
-Nigdy cię nie zrozumiem... - westchnęła i oddaliła się. No cóż, przynajmniej zabawę miałam świetną.
Ja cie naprawdę nigdy nie zrozumiem xD
OdpowiedzUsuńWiem przecież :D
Usuń