W stadzie jestem już tydzień. Dołączyłam akurat wtedy, kiedy mają wojnę. Wspaniale. No, ale trudno, mogę im bardzo pomóc. Poszłam na opuszczone pastwisko. Czemu wszyscy mówią, że to straszne miejsce? Widziałam straszniejsze. Wracając. Popatrzyłam na ich dawne pastwisko. Jest tu... Strasznie dużo energii... Musieli się tu dobrze bawić.
Gdy tak rozmyślałam, usłyszałam stukanie kopyt. One nie były moje. Ciekawe, kto to był... Podeszłam do konia. To była klacz.
- Hej, Rosalie- powiedziała.
- Hej. Ty jesteś...
- Rose. Nie pamiętasz?-zapytała uśmiechnięta.
- A! Tak, pamiętam.- powiedziałam, po czym się zaśmiałam.
<<Rose?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz