Byłam wyczerpana. Zabiłam ich. Dopełniłam zemsty. Biegłam i śmiałam się w twarz przeciwnością losu... Nagle usłyszałam wycie wilka. Stanęłam w miejscu i przysłuchiwałam się chwilę. Jestem morderczynią. Nikt bez mojej zgody nie wejdzie na mój teren. Nikt.
....
Wkroczyłam na polanę. Pierwsze co zobaczyłam to krwawiąca Rose tarzająca się na ziemi z jakimś Obcym. Obcy stosował średni rodzaj tortur. Wzięłam go za równego gościa i z lubością przyglądałam się chwilę tej scenie... Następnie rzuciłam od niechcenia:
-Witaj kimkolwiek jesteś. I z łaski swojej zejdź z tej bezkształtnej kobyły. To mój teren.
Obcy odwrócił się. I już nie był obcy. Najpierw zbladłam. Na ułamek sekundy coś we mnie drgnęło...
-Mir...?
-O Wolfie! Jak miło mi cię widzieć. Kopę lat!
Myśli wirowały mi całym rojem nad głową, która chwilkę potem zaczęła strasznie boleć. Przecież ja cię zabiłam... Byłeś martwy...
-Wytłumaczę ci to potem - powiedział i mrugnął do mnie - Mam wykończyć to bydle?
-Nie.. nie zostaw ją...-wybąkałam - chodź ze mną...
Razem przeszliśmy do mojego świata.... Zostawiając osłupiałą Rose na pastwę losu.
Rose CD >:3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz