Cichcem, by nikt mnie nie zobaczył, skradałam się z Cassidą, przystanęłam za nią i patrzyłam jak „Jessica” się z nią kłóci. Uśmiechnięta, przyglądałam się wzburzonej wymianie zdań. W końcu naburmuszona klacz odeszła, wyszłam z za krzaku.
-Spadaj stąd, młoda klaczko.
-Młoda klaczka, może cię zabić jednym susem. – wyłoniła się zza krzaku WD.
-Chyba żartujesz – zaśmiała się „morderczyni” od siedmiu boleści.
-Nie – odparła WD, a na jej twarzy pojawił się wyraz zażenowania. – W ogóle, to cześć Cath.
-Siema – odpowiedziałam krótko.
-A czy ona kogoś zabiła? – dopytywała się klaczka
-Nie twój [xxx] interes – wykrzywiłam twarz w uśmiechu, a Jessica przyglądała mi się uważnie – Wolf Dark, czy ja mam zwidy, ale to coś to ma być twoja siostra? – zaśmiałam się opierając łeb na płocie granicy, jednak go nie przekraczałam, z moich prywatnych powodów.
-Pff… to może też kogoś zabij? Z ludzi – wyrywała się podekscytowana „siostra”
-Milcz – rozkazałam – Nie będę zabijała ludzi, mam u nich dług.
-Co? – wytrzeszczyła oczy WD.
-Coś na pewno – uśmiechnęłam się ironicznie, koleżanka zaczęła szeptać coś do ucha wd.
-Za jednym razem – powtórzyłam w myślach Jessicy słowo (taka moc xd) – Pamiętaj, za jednym razem. – z przerażony wzrok przesunęła się na mnie, a ja odwracając się na pięcie, pokłusowałam do stada, nie wiedziałam, że z taką łatwością będzie można ją wydrwić. Wpadłam na Cobalta, jako jedyny ogier, przypadł mi do gustu.
-Cześć, Catherine – uśmiechnął się i przyjaznie się przywitał, przynajmniej „nie był jak każdy starszy koń”
-Siemka, Cobalt. – odwzajemniłam uśmieszek.
-Skąd wracasz? – zapytał podejrzliwie.
-Właściwie, to… z granicy. – zlustrował mnie wzrokiem, ale nic nie odrzekł.
<Cobalt, Cd?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz