Byłam zdenerwowana i jednocześnie rozczarowana!
- Dałam raport, prawda?!
Para pokiwała głową.
- Dlaczego ona jest taka nieposłuszna? Czemu to zrobiła?
Cisza.
- Musi chyba zostać wyrzutkiem - powiedziała Cassidy cicho.
Stuknęłam kopytem o zimną ziemię i prawie krzyknęłam:
- Nie. Ona się nie nadaje. Zachowuje się jak... jak... O nie! Nie zostanie wyrzutkiem. Będzie tutaj, ale dosięgną ją surowe kary.
***
O zachodzie słońca poszłam do Wolf Dark.
Z lasu czuć było ciszę i niepokój.
Przypomniałam sobie wczorajszy dzień. Noga nadal bolała. Krew skrzepła, ale wiedziałam, że jeszcze przez jakiś czas będę chodzić inaczej, niż inne konie. Już nie pobiegam.
Przeszłam powoli przez płot, a następnie poczłapałam ścieżką do lasu. Po drodze napotkałam wiele świeżych śladów koni. Wściekłam się! Mają ZAKAZ wchodzenia tu. Łamią go i psują wszystko.
Przez następne 10 minut szłam przez niekończące się gęstwiny. Wreszcie opuściłam ze zmęczenia głowę. Słońca było coraz mniej. Tedy pojawiła się Wolf Dark.
Nie widziałam jej, ale jakoś to dziwnie czułam. Wzięłam wdech i spojrzałam w górę. Nikogo tam nie było, oprócz wesoło śpiewających ptaszków.
Spuściłam głowę, a wtedy... Rzuciłam się na ziemię. Przymknęłam ze strachu oczy.
Miałam rację. Wolf zmieniła się w ptaka.
- Takie niewinne, kto by się domyślił... Ćwierkałam niewystarczająco radośnie? - zaśmiała się niegodziwie.
Szybko się podniosłam.
Ona jednak nie atakowała, a tylko uśmiechnęła się beznadziejnie. Przemieniła się w średniej wielkości białego wilka i spojrzała na mnie z zainteresowaniem.
- Robisz się... coraz milsza.
Warknęła na mnie, by zaprzeczyć.
- Tak, robisz! Robisz!
W tej chwili specjalnie ją denerwowałam. Nie czułam się przy tym pewnie. To do mnie nie pasowało, ale musiałam.
Dwa tygodnie temu rzuciłaby się na mnie i rozszarpała, teraz jedynie z lekkim poirytowaniem słuchała.
- Nawet jeśli, to co! - wreszcie powiedziała.
Zbliżyłam się do niej.
- Wiem, że mieszałaś łapska w zabójstwie dziewczynki przez Jessicę.
Zastanowiła się.
- Może...
Kopnęłam ją lekko kopytem.
Padła na ziemię, lecz szybko się podniosła, szczerząc zęby.
- Jesteś z tego dumna? Co ty chcesz zrobić z Jess?!
Patrzyłam twardo i wściekle na wilka. On lecz się położył na ziemi i powiedział:
- Ja nie chciałam. O nie, to ta klacz! Jest upierdliwa, jak... jak pchła w sierści! Nie można się jej pozbyć. Ona nadal jest i czeka na jedzenie. Ta głupia tego chciała! Powiedziałam jej to od niechcenia, fakt! Nawet jeśli to zrobiła, to trudno.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową.
- Masz nie dopuścić do rozwinięcia się jej mocy. Możesz... możesz ją nawet zgładzić, zdradziła nasze stado dla wyrzutka, by zabić!
Pokiwała, oblizując się.
- Zezwalam ci na zabicie jej, jeśli pojawi się okazja.
Było już ciemno. Musiałam wracać. Jeszcze raz wszystko jej wyjaśniłam. Gdy odchodziłam,za moimi plecami Wolf Dark zamieniła się w czarną panterę i szepnęła:
- Tak... Ona też mnie irytuję, jak zresztą większość w tym lesie...
Przygniotła łapą uciekającego, młodego królika.
Wbiła w niego swoje kły. Wypiła krew i przeżuła pysk. Resztę zostawiła, by inne zwierzęta zobaczyły, jakie szkody mogą wyrządzić aż dwie takie osoby, jak ona.
- Będziecie wszyscy tego żałować! Nie martwcie się, leśne głąby! Uratuje was.
Oddaliła się. Nie było jej wesoło.
(Wolf Dark?)
EDIT: Jess, mówię to za Wolf Dark, gdyż ona nie ma serca, by ci to powiedzieć... Rozmawiałam o tym.
Niech pozostanie tylko ONA... To nie ma sensu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz