Silver poprosił mnie dziś bym przeszedł za Rzekę Duchów. Wypatrujący coraz częściej widzieli tam dwa wilki zza granic stada. Zazwyczaj żadne wilki nie przechodziły przez granice. Miałem przegonić je z tamtąd, a jeśli będzie taka konieczność... zabić. Wyruszyłem następnego dnia rano. Przed Rzeką Duchów zawahałem się... Wiele razy słyszałem legendę wiążącą się z tym miejsce. W końcu przemogłem się i przeszedłem przez rwący potok. Szedłem przez pastwisko nasłuchując. Po paru minutach usłyszałem za sobą warczenie. Obróciłem się. Za mną stały dwa szare wilki. Spróbowałem je przegonić, lecz te zamiast uciec rzuciły się na mnie. Pierwszy skoczył na mnie. Uderzyłem go łbem z całej siły. Wilk odleciał parę metrów. Zaskomlał i uciekł z podkulonym ogonem. Gdy ja patrzyłem jak wilk odbiega, drugi wilk rzucił się na moją szyję i wgryzł się w nią kłami. Zarżałem najgłośniej jak mogłem. Próbowałem zrzucić go, ale wilk trzymał się mojej szyi. W końcu go zrzuciłem. Stanąłem dęba i kopytami zabiłem wilka. Obejrzałem się wokoło patrząc czy pierwszy wilk nie wraca. Nigdzie nie było go widać... Z krwawiącą szyją wróciłem do stada. Gdy przekroczyłem progi Naszego Pastwiska zemdlałem i upadłem na trawę ...
( Caliente? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz