Im dłużej przebywam z kochanym Setem i naszymi dziećmi,tym bardziej myślę,że to istny raj na ziemi.Całkiem serio...
Rano jak zwykle zbudziłam się przy jeszcze śpiącym Secie (tak niewinnie niczym źrebak a wiem co mówię bo doczekaliśmy się dwojga) ale naszych pociech to nie widziałam.Ok,najpierw myślałam,że chciały się przejść ponieważ są teraz niezwykle ruchliwe.Jednak coś mówiło mi,że nie są zbyt blisko...
Pełna trwogi zbudziłam Seta.Ten na to co zobaczył tuż po otwarciu oczu,od razu zapytał się o co chodzi.
-Shiro i Layla zniknęli.-powiedziałam łamiącym się głosem
Set przytulił mnie i powiedział kojącym głosem:
-Na pewno są gdzieś blisko.Przecież teraz to są strasznie ruchliwe.
-Być może ale...boję się o nie.-schowałam głowę w jego grzywie
-Chodź,poszukamy ich.
Od razu wstaliśmy i zaczęliśmy poszukiwania naszych pociech.Po godzinie zaczęłam tracić nadzieje ale jakoś trzymałam się,Set też.
Nie wiem co mnie podkusiło aby zobaczyć czy są u Rose i Silvera.Podeszliśmy do nich.
-Set,Asuna,co się dzieje?-spytała Rose
-Nasze źrebaki zniknęły.-wytłumaczył Set-Widzieliście je gdzieś?
-No...-zaczął Silver i usłyszeliśmy wesołe rżenie.Od razu pobiegliśmy tam i co zobaczyliśmy?
Shiro ganiał Delicate a Layla usiłowała nakłonić Rafaela do tego aby wstał.Coś marnie jej szło (ale ciekawie to wyglądało ).Set podszedł do mnie i szepnął znowu kojąco:
-Widzisz?Nie stało się im nic złego.
-Co za szczęście.-wtuliłam się w niego
<Set kochany,dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz