sobota, 19 stycznia 2013
Od Crystal i Mesajaha
Po mojej długiej nieobecności chciałbym wam opowiedzieć historię którą przeżyliśmy (ja i Crystal) . To było Hmm .... a tak ! W sobotę 12.01.2013r. Relaksowałem się przy szumie wodospadu , ale nagle zrobiłem się bardzo bardzo głodny więc poszedłem sobie na pobliskie pastwisko by poskubać sobie trochę świeżutkiej wiosennej trawki a ty nagle ! ... Zacząłem unosić się w górę choć wcale nie myślałem o tym aby polecieć tylko o trawie . Bardzo mnie to zdziwiło , ale nie miałem wyboru ,bo nie panowałem nad tym że lecę w górę . Unosiłem się już ponad na 2 - 3 metry i zobaczyłem moją ukochaną Crystal siedzącą na naszym pastwisku samą bez innych koni , Nie wiem dlaczego nagle spadłem jak kamień w wodę na pastwisko . Było słychać tylko głośny trzask ale nic mi się nie stało obtarłem sobie tylko nogę a tak to nic . JAk najszybciej pogalopowałem do mojej Crystal i spytałem jej się :
- Co się stało Misiu że pasiesz się sama ?
Crystal podniosła wolno głowę i rzekła szybko :
- Idź zawołaj Blanca !
Nie zastanawiając się dłużej biegłem zastanawiajac się co się stało Crystal . Nagle ujrzałem Blanca i wołałem niecierpliwie :
- Blanc Crystal jest chyba ranna tak strasznie krzyczała płacząc idź do niej ! Jest na pastwisku !
Z nerwów biegłem tak szybko że Blanc nie dążył za mną .
- Hej ! Mesajah wolniej ~!
Ale ja nie zatrzymałem się nawet na sekundę . Wreszcie dotarliśmy na pastwisko . i ii i i ii ....... Zobaczyłem moją Crystal całą mokrą z łez i zapytałem ukochaną :
- Co się stało ? Przyprowadziłem Blanc'a !
Crystal podniosła głowę i rzekła :
- Zostaw mnie samą z Blancem - zarządziłam.Mesajah posłusznie udał się na pastwisko obok.
- Nie wiem co się dzieje.Strasznie boli mnie brzuch !
- Od kiedy to trwa ?
- Od jakiegoś czasu.Zaczęło boleć po porodzie.
- Dobrze , chodźmy.Muszę ci zrobić USG a tu nie mam narzędzi.
- Ale ja jakoś słabo się czuj... - nie dokończyłam i zemdlałam.
Obudziłam się na dziwnym, metalowym łożu , podłączona do aparatury i (jak się po chwili zorientowałam) byłam zaintubowana. Obudziłam się więc zaczęłam krztusić się rurką.Pielęgniarka szybko ją wyjęła i nałożyła mi maseczkę z tlenem.Po chwili trochę ją zdjęłam i zorientowałam się że nie jestem w naszym stadzie.Cicho zarżałam mówiąc :
- Co się stało..?
- Spokojnie malutka - odpowiedziała jakaś kobieta.Zaraz zaraz...kobieta ?!
Potem znów założyła mi maseczkę i przewieźli mnie na salę od USG.Jakiś facet zaczął a ja z niecierpliwością czekałam na wynik.Po chwili powiedział :
- O ! Klacz w ciąży ! Na razie dajcie ją do boksu.Potem zobaczymy - po tych słowach przyszła jakaś pani i zabrała mnie we wskazane przez lekarza miejsce.
Bardzo się ucieszyłam że jestem w ciąży.Ale wiedziałam że nie mogę tu zostać.Dotarłam do stada ale gdy byłam już blisko szpitala padłam.Od razu zajął się mną Blanc.Obudziłam się.2 godziny później , byłam na sali sama , nagle strasznie zaczął mnie boleć brzuch.Zawołałam lekarza i zemdlałamObudziłam się godzinę później.Poczułam coś dziwnego.Podeszła do mnie moja przyjaciółka , Rose i delikatnie mnie dotknęła.Cicho powiedziałam :
- Moje dziecko....
A ona przekręciła łeb.Wiedziałam co to znaczy...Straciłam ją...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1. Zalatuje mi tu Haną, z Na dobre i Na złe. (Tak, Rose, jakbyś czytała ten koment, to ja znowu o tym xD, nic nie poradzę)
OdpowiedzUsuń2. LOL, to jest stado koni a nie ludzi, weź, od kiedy konie mają USG?! Metalowe łoże?! WHAT?! Jaka rurka, jaka maseczka?! Dziewczyno, konie to nie ludzie...
Irina
No wiem że dziwne ale moja żonka - Cristal - jest bardzo uparta - sorki misiu :)
OdpowiedzUsuńMesajah