- Kocham cię - wydusił z siebie.
- Ja ciebie też - brzmiała odpowiedź Pianissimy.
- Mam problem ...
- Jaki ? - klacz nie dawała za wygraną.
- Ciągle słyszę rżenie mojej siostry. Ona jest gdzieś niedaleko, ale nie jest to wesołe rżenie. Prawdopodobnie jest przekąską dla wilków...
- Słyszysz ją teraz ?
- Nie od 2 godzin nie słyszę nic. Wcześniej słyszałem wołanie o pomoc, ale nie mogłem nic zrobić.
W tej chwili na polanę wypadła wyczerpana, nieznajoma klacz. Podszedł bliżej i spojrzał w oczy. Na czole była niewielka gwiazdka.
- Pianisimo, to ona! - wykrzyknął wielki ogier.
- Zaatakowały mnie wilki ... - szepnęła z wysiłkiem klacz - Było ich dużo nie miałam szans.
I umarła. I wtedy znowu cichy dźwięk.
- Zaraz wrócę. - wielki ogier pogalopował do wioski.
Po 10 minutach wrócił. Głowę trzymał nisko, spoglądał smutno na Pianissimę.
-Nic nie możemy dla niej zrobić - rzekł.
- Ale możemy cieszyć eis sobą - klacz spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się.
- Wiesz przy tobie nie czuję już takiego smutku. Jesteś dla mnie jak ... żona.
(<Pianissima>, ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz