Ogier niepewnie podszedł do rwącej rzeki. Woda gwałtownie uderzała o skały. Zdradzieckie sylwetki koni widniały tu i ówdzie. W powietrzu wisiała mgła. Było naprawdę przerażająco. Drżącym i cichym głosikiem wykrztusił:
- Wróciłem!
Rozejrzał się dookoła. Cisza.
-Jesteś tu jeszcze? Halo!
Milczenie przerwał głośny świst wiatru. Przypominał trochę wycie wilka..
Sindre obrócił się. Patrzył centralnie na mnie.
-Miałeś mi powiedzieć kim jesteś! Zrobiłem wszystko jak kazałeś!
- Nie - mrożący krew w żyłach, sztywny głos, któremu towarzyszył potężny podmuch wiatru wyraźnie nie był zadowolony - Ktoś tu jest. Miałeś być sam.
- Ależ jestem sam!
- Zrób kilka kroków przed siebie.
Wstrzymałam oddech. Sindre był blisko. Za blisko. W każdej chwili mógł mnie zdemaskować.
(Level ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz