Spacerowałam spokojnie po lesie.Nagle zauważyłam że jakiś źrebak topi się w jeziorze ! Natychmiast wskoczyłam go uratować.Był na środku jeziora.Może nie byłoby to nic złego , ale woda była potwornie zimna.Gdy byłam już niecałe 2 metry koło niego krzyknął cicho :
- Pomocy... - i zemdlał.
Natychmiast przyśpieszyłam i złapałam go w ostatniej chwili.Potem wzięłam na kark i popłynęłam z nim do brzegu.Gdy byłam już na miejscu , ocuciłam źrebaka.Stworzyłam ciepły koc z ognia ( nie parzący) i okryłam nim źrebaka.Podgrzałam wodę i podałam mu ją do picia.Gdy poczuł się trochę lepiej , zapytałam :
- Jak się nazywasz ?
- J-jjee-ss--tem Sh-ii-l-a - powiedziała klacz.
- Córka Lili i Marsa ?
- Ta-k - odparła.
- Dlaczego w zimie pływałaś po jeziorze ? - zapytałam ciepło.
- No bo zabawka Candy tam wpadła.To moja siostra.Ona bała się stanąć na krach które zostały , więc ja to zrobiłam.Gdy już miałam wracać , lód się złamał no i wpadłam to jeziora.
- Ile tam byłaś ?
- Nie wiem , ale chyba niezbyt długo.
- Choć , zaprowadzę ciebie i twoją siostrę do waszych rodziców - powiedziałam i poszłyśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz