Na myśl o nocowaniu przy rzece przeszedł mnie dreszcz. Jakby tu dojść na łąkę ? Spojrzałem na leżącą Shanti. I wpadłem na pomysł. Posadziłem delikatnie klacz na grzbiecie i zawiozłem na łąkę.
- Poczekaj chwilkę ! - zawołałem i pobiegłem po zioła.
***
Przyniosłem zioła i zrobiłem wywar rozgrzewający. Mogłem użyć mocy ognia, ale jeszcze nie panuję nad nią na tyle, żeby móc jej używać do rozgrzania konia. Klacz wypiła lek i natychmiast zasnęła. Czuwałem przy niej całą noc. Przy okazji obserwowałem gwiazdy. Lubię je oglądać i szukać gwiazdozbiorów. O tam jest Wielki Wóz ! Noc minęła spokojnie. Około 10.00 obudziła się Shanti. Poszedłem po Blanca. Zbadał klacz i powiedział, że ma złamane 3 żebra. Uleczył je i poszedł. Po chwili milczenia Shanti powiedziała :
(Shanti ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz