Był słoneczny ranek, spacerowałam sobie po lesie. Ostatnio czułam się samotnie, żaden koń do mnie nie podchodził, a ja nie miałam odwagi zagadać. Co prawda, to prawda - byłam towarzyska, ale jakoś nie wychodziło....
Po godzinie rozmyślania zaczęłam kierować się w stronę łąki. Byłam zmęczona ciągłym chodzeniem. Miałam mieć nocną wartę jako strażnik, a przed tym chciałam się trochę przespać. W pewnym momencie wpadłam na jakąś klacz. Okazało się, że to Irina.
- Uhm... Przepraszam. - wyjąkałam.
Popatrzyła na mnie wyrozumiale.
- Nic nie szkodzi. - uśmiechnęła się lekko.
Wiedziałam, że ostatnio było jej ciężko z uczuciami.
- Co robisz? - zapytałam po chwili milczenia.
- Tak naprawdę to nic... Nudzi mi się i tyle. A ty>- przewróciła oczami.
- Szczerze, to ja też. Nie ma z kim pospędzać czasu. - westchnęłam.
<Irina?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz