Wraz z Silverem wróciliśmy do stada. Gdy Rose zauważyła, że jej partner utyka podbiegła do niego i zaprowadziła pod stare rozłożyste drzewo na skraju pastwiska. Członkowie stada zbiegli się tam niedowierzając własnym oczom.
Alfa był ranny, to pewne. Na środku pastwiska zostali tylko nowe konie - kilka źrebaków, ogier i pare klaczy. Po chwili muskularny koń
(potem dowiedziałam się, że był to Harmider) podbiegł do mnie i krzyknął:
-To.. to ty zraniłaś Silwera! Zdrajczyni!
Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć. Pierwszy dzień w nowym stadzie i już kłopoty. No tak po co w ogóle się ujawniałam!?
-Nie zrobiłam tego ... pumy go zaatakowały i...-jąkałam się bezwiednie, po policzkach pociekły mi łzy. Od zawsze wiedziałam, że jestem zbyt wrażliwa...
-Nie kłam, ja - tu podniósł wysoko głowę by podkreslić swoją wyższość- jestem obrońcą Alfy więc wiem lepiej. Przyznaj się to będziesz mogła odejść z stąd i nic Ci się nie stanie.
-Jak mogę przyznać się do czegoś, czego nie zrobiłam - czułam jak w mojej duszy wzmaga się gniew i rozpacz. Na szczęście jeden z nowych koni - ogier stanął w mojej obronie.
( Blanc dokończysz? :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz