Biegałam sobie na brzegu "Jeziora Mgły".Nie miałam nic do roboty,a w sumie dowiedziałam się,że niebawem mają się urodzić źrebaki.Fajnie bo wreszcie będzie z kim się pobawić...oczywiście jak troszkę podrosną.Podeszłam do wody i zaczęłam pić.Nagle usłyszałam jakiś szmer w zaroślach.
-Kto to?-zapytałam z lekką obawą,ale uspokajał mnie fakt,że byłam na terenie stada,gdzie nic mi nie groziło-
Moim oczom ukazał się kary koń z białymi "skarpetkami" na nogach i co dziwne miał na sobie ekwipunek jeździecki.
-Witaj...zgubiłeś się?-zapytałam go-
-Nie mamy zbyt wiele czasu,przybywam,aby cię ostrzec
-Przed czym?
-Ludzie rozstawiają niedaleko waszych terenów pułapki, żeby was złapać
-Po co?
-Ach...niemądry źrebaku,żeby was ujeździć
-Nie jestem niemądra
-Mniejsza......ostrzegam was,gdyż ja sam byłem kiedyś dziki....idź do swojego przywódcy i powiedz mu o tym,ale szybko
-Okej już biegnę
-Trzymaj się mała!
Pognałam galopem na "Naszą Łąkę",nauczyłam się galopować kiedy uciekałam przed wilkami,ale wcześniej tata mnie trochę uczył.Gdy przybiegłam na łąkę od razu zauważyłam Rose i pobiegłam do niej krzycząc.
-Rose,Rose!!
-Pianissima co się stało?-zapytała-
-Ja byłam nad jeziorem i spotkałam konia ludzi,też był kiedyś dziki,ale to bez związku,on mi powiedział,że ludzie niedaleko naszego stada montują na nas pułapki!
<Rose dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz