Konie trzy godziny szukały Pianissimy - na terenie stada, jak i trochę za. Nie powiodło się. Smutne konie już miały wracać, gdy nagle Anastazja o coś się potknęła.
- Nic ci się nie stało? - zapytał się jej Set, który również brał udział w poszukiwaniach.
- Nie, chyba nic - powiedziała cicho Ana. - Ale coś odkryłam. Niech stado stanie!
Wszyscy teraz patrzyli na Anę, która wskazywała pyskiem na jakiś kołek. Był przymocowany do niego kawałek siatki, a obok leżało coś metalowego.
- Może jest tego więcej? - ktoś powiedział.
Konie przeszukiwały zaspy śniegu w poszukiwaniu dalszych części. Ktoś nagle zarżał z bólu. Był to Silver.
- Ukłułem się - powiedział niezadowolony. - Tu jest coś ostrego. Ludzka pinezka z obrazem głowy łosia. No dobra, na dziś koniec! - sapnął i wszyscy się rozeszli.
Został tylko Silver, do którego podbiegła Rose.
- Na pewno porwali ją ludzie. Co ja zrobiłam! Mogłam przecież jej wysłuchać i teraz by ze mną rozmawiała, a ja bym ostrzegła stado. Czasami trzeba słuchać się młodszych.
Ogier pocieszał ją mówiąc, że jutro znów wyruszą na poszukiwania. Tym razem do ludzkiej osady...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz