Od Iriny
Wpadły na mnie jakieś dwa źrebięta, podniosłam łeb: Mokka i Luna. Uśmiechnęłam się do nich, po czym parsknęłam porozumiewawczo, żeby poszły się bawić, i żeby się mnie nie bały. Rastan wciągnął powietrze patrząc z przestrachem.
-Nie pluję jadem, Rastanie i Melodio , a źrebakom nic nie zrobię –powiedziałam i nie ruszając się z miejsca, dalej spokojnie zaczęłam skubać trawę.
<Macie jeszcze coś do powiedzenia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz