Nowy Rok powitajcie w szampańskim nastroju, ufając, że będzie wspaniały i przyniesie niezapomniane chwile. Zapomnijcie o szarej rzeczywistości i bawcie się najwspanialej jak potraficie.
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DLA STADA BIAŁEJ RÓŻY ŻYCZY ROSE Z SILVEREM <3
poniedziałek, 31 grudnia 2012
Od Shanti - CD historii Figa
Szczerze mówiąc nie miałam WIELKIEJ ochoty na robienie tej imprezy, no ale trudno. Nie chciałam urazić Figa.
- To jak? - zapytałam go.
- Hmm, trzeba przygotować materiały. Mamy jeszcze sporo czasu, jest dopiero parę minut po południu. - odpowiedział zadumany
- No dobra, to ja zajmę się sprawdzeniem ile koni będzie, a ty przygotuj potrzebne rzeczy. - odpowiedziałam szybko. Chciałam mieć już to z głowy, ale nie chciałam także, żeby Figo widział, że jestem do tego niechętna.
Kiwnął głową. Odwróciłam się i zaczęłam rozpytywać konie w stadzie. Po godzinie skończyłam. Wróciłam do Figa.
<Figo?>
- To jak? - zapytałam go.
- Hmm, trzeba przygotować materiały. Mamy jeszcze sporo czasu, jest dopiero parę minut po południu. - odpowiedział zadumany
- No dobra, to ja zajmę się sprawdzeniem ile koni będzie, a ty przygotuj potrzebne rzeczy. - odpowiedziałam szybko. Chciałam mieć już to z głowy, ale nie chciałam także, żeby Figo widział, że jestem do tego niechętna.
Kiwnął głową. Odwróciłam się i zaczęłam rozpytywać konie w stadzie. Po godzinie skończyłam. Wróciłam do Figa.
<Figo?>
Od Blanc'a - CD historii Night
Przełknąłem głośno ślinę,gdy Night oparła się o mnie głową.
Powiem jej to. Nie ważne jak zareaguje,życie jest jedno..
- Night ? ..
- Tak Blanc ?
- Podobasz mi się.Na prawdę. Uważam, że jesteś
najładniejszą i najsympatyczniejszą klaczą jaką w życiu
spotkałem.Zechcesz zostać moją partnerką ? Obiecuje Ci,
że postaram się jak mogę,by tylko Cie zdobyć ..
<Night?>
Od Night - CD historii Blanc'a
- Dla Ciebie .. bież, bo się rozpłacze z wrażenia.
- Dziękuję. - odparłam zdziwiona. Kwiat był przepiękny. To niezwykłe, że nie zamarzł zimą.
-Podoba Ci się - zapytał Blanc
- Jeszcze jak! - odpowiedziałam i z miejsca wybaczyłam mu to, że udawał martwego
W spokoju dotarliśmy nad jezioro. Było przepiękne. Jego turkusowy kolor przepływał delikatnym światłem spod tafli szarego lodu. Siedzieliśmy zdumieni tym widokiem. Nieopatrznie oparłam głowę o Blanc'a...
Blanc CD? :-D
- Dziękuję. - odparłam zdziwiona. Kwiat był przepiękny. To niezwykłe, że nie zamarzł zimą.
-Podoba Ci się - zapytał Blanc
- Jeszcze jak! - odpowiedziałam i z miejsca wybaczyłam mu to, że udawał martwego
W spokoju dotarliśmy nad jezioro. Było przepiękne. Jego turkusowy kolor przepływał delikatnym światłem spod tafli szarego lodu. Siedzieliśmy zdumieni tym widokiem. Nieopatrznie oparłam głowę o Blanc'a...
Blanc CD? :-D
Nowy członek! Korra
Imię: Korra
Płeć: klacz
Wiek: 2,5 roku
Cechy: Śmiała,odważna,walczy o swoje,troskliwa,czasami lekkomyślna,chętna do walki,nie daje sobą pomiatać,uprzejma,miła,nie lubi siedzieć bezczynnie,kiedy wie,że może pomóc,zabawna
Stanowisko: Wojowniczka
Żywioł: Woda i ogień
Moce: Władanie nad ogniem i wodą,ponaddźwiękowy bieg,samouleczanie lekkich ran
Partner: Szuka kogoś,kto jest romantyczny i zawalczy o swoje
Rodzina: Matka Zoe,ojciec Leny,siostry Kayah i Sandy
Historia: Już od młodych lat interesowałam się walką i magią.Chętnie walczyłam z ogierami z stada,bowiem klacze były spokojne i nie interesowały ich walki.Jedna z nich jednak,nieśmiała i cicha, stała się moja przyjaciółką.Byłyśmy kompletnymi przeciwstawieniami,ale jednak.Po półtora roku wyruszyłam ,by dalej trenować.W Stadzie Srebrnej Łuny byłam tylko tydzień.Dzien przed moim przybyciem umarł mistrz walki.Zostałam tylko,aby pomóc jego rodzinie w żałobie i poszłam.Wedrowałam długi okres dołanczając i odchodząc od stad...Mam nadzieję,że tutaj bez przeszkód zostane.
Właściciel: Generał Gazela
Od Blanc'a - CD historii Night
-Blan'c, Blan'c ! Nic Ci nie jest ?!
Night nasunęła głowę i zaczęła się zamartwiać. Otworzyłem jedno oko, lecz potem szybko je zamknąłem, bo chciałem udawać martwego. - Co ja mam teraz zrobić ! .. Klacz krzyczała coraz głośniej. Na jej twarzy pojawił się smutek. Raz kozi śmierć,obrócę to w żart. - Podnieś mnie.. Otworzyłem oczy a Night o mało co nie zemdlała.W tym wypadku.. ja musiał bym ją podnieść. Uśmiechnąłem się głupawo,podnosząc się z miejsca na którym leżałem. Obróciłem się i zauważyłem przepiękny biały kwiatek. Chciałem iść po niego,ale Night powiedziała - Chciałeś mnie zabić ? .. myślałam .. - Źle myślałaś. Przerwałem jej,po czym pobiegłem po mój wypatrzony kwiat. Wróciłem do owej klaczy podając jej "prezent przeprosinowy". - Dla Ciebie .. bież, bo się rozpłacze z wrażenia.
< Night
|
Od Night - CD historii Blanc'a
Pamiętacie jak mówiłam o zaskoczeniu. Ono mnie nie opuszcza. Przd chwilą dowiedziałam się, że Blanc przyszedł na opuszczone pastwisko bo podoba mu się choinka...i O matko ja znów chrumkam!
- Chrum chrum chrum!
Blanc śmiał się razem ze mną. Następnie:śmiech, chrumkanie,śmiech,chrumkanie itd...
Było miło i zabawnie. Wiedziałam, że ogier nie przyszedł tu ponieważ 'podobała mu się choinka' ale nie chciałam aby znów zapanowała ta nieprzyjemna cisza, więc śmiałam się do rozpuku. Śmiech i tarzanie się po śniegu, ach...
Nigdy w życiu nie bawiłam się tak dobrze. Po "źrebaczeniu" zaproponowałam abyśmy odwiedzili Jezioro Mgły. Po drodze pod górę śmialiśmy się i trącali. Niechcący tak silno traciłam Blanc'a, że przewrócił się i ślizgając się zjechał w dół. Podbiegłam do niego przestraszona i krzyczałam:
-Blan'c, Blan'c ! Nic Ci nie jest ?!
- Chrum chrum chrum!
Blanc śmiał się razem ze mną. Następnie:śmiech, chrumkanie,śmiech,chrumkanie itd...
Było miło i zabawnie. Wiedziałam, że ogier nie przyszedł tu ponieważ 'podobała mu się choinka' ale nie chciałam aby znów zapanowała ta nieprzyjemna cisza, więc śmiałam się do rozpuku. Śmiech i tarzanie się po śniegu, ach...
Nigdy w życiu nie bawiłam się tak dobrze. Po "źrebaczeniu" zaproponowałam abyśmy odwiedzili Jezioro Mgły. Po drodze pod górę śmialiśmy się i trącali. Niechcący tak silno traciłam Blanc'a, że przewrócił się i ślizgając się zjechał w dół. Podbiegłam do niego przestraszona i krzyczałam:
-Blan'c, Blan'c ! Nic Ci nie jest ?!
Blanc dokończysz :3 ?<
Od Blanc'a - CD historii Night
-Po co tu przyszedłeś, Blanc?
- ahm .. no bo widzisz. Podobasz .. mi się choinko !
Noo .. boże! Miałem powiedzieć "Podobasz mi się Night" ..
Podsumujmy, dziś solidnie gryzłem śnieg,potem tarzałem się w śniegu,
a teraz jaram się choinkom. Spójrzmy prawdzie w oczy- Jestem idiotą .
- Podoba Ci się choinka ?
Spytała lekko zdziwiona Night. Potem łzy śmiechu poleciały jej
z oczu i zaczęła się śmiać jak opętana.
- No bo widzisz. Ta choinka tryska zielenią. I w ogóle,
jest taka ładna. Ahh .. to długa historia!
Night mnie nie słuchała,była zajęta umieraniem ze śmiechu.
Po raz kolejny usłyszałem jej słodkie "chrum" .. doprowadziło
mnie to do łez i sam zacząłem się śmiać. Tarzaliśmy się w śniegu
ze łzami w oczach jak źrebięta..
<Night? I co z tą choinką : D ?>
- ahm .. no bo widzisz. Podobasz .. mi się choinko !
Noo .. boże! Miałem powiedzieć "Podobasz mi się Night" ..
Podsumujmy, dziś solidnie gryzłem śnieg,potem tarzałem się w śniegu,
a teraz jaram się choinkom. Spójrzmy prawdzie w oczy- Jestem idiotą .
- Podoba Ci się choinka ?
Spytała lekko zdziwiona Night. Potem łzy śmiechu poleciały jej
z oczu i zaczęła się śmiać jak opętana.
- No bo widzisz. Ta choinka tryska zielenią. I w ogóle,
jest taka ładna. Ahh .. to długa historia!
Night mnie nie słuchała,była zajęta umieraniem ze śmiechu.
Po raz kolejny usłyszałem jej słodkie "chrum" .. doprowadziło
mnie to do łez i sam zacząłem się śmiać. Tarzaliśmy się w śniegu
ze łzami w oczach jak źrebięta..
<Night? I co z tą choinką : D ?>
Od Iriny
-Chętnie z tobą porozmawiam – odparłam wzdychając cicho.
-To miło – ucieszyła się – A czemu ostatnio z płaczem uciekłaś, do lasu?
-Długa historia, nie miła…
-To nie nalegam – odpowiedziała Shanti – chodźmy do jaskini, robi się zimno…
-Okej.
Ruszyłyśmy stępem przed siebie, po paru minutach ożywionej rozowy na temat najlepszego pastwiska doszłyśmy do mojej jaskini. Poczułam ochotę pośmiania się.
-Wiesz co, Shanti, mnie się to dziwne wydaje, bo Silver jest gniady, a na imię ma „Srebrny”. Jaki on w końcu jest?
Parsknęłyśmy śmiechem, a Shanti dodała:
<Shanti, dokończysz?>
-To miło – ucieszyła się – A czemu ostatnio z płaczem uciekłaś, do lasu?
-Długa historia, nie miła…
-To nie nalegam – odpowiedziała Shanti – chodźmy do jaskini, robi się zimno…
-Okej.
Ruszyłyśmy stępem przed siebie, po paru minutach ożywionej rozowy na temat najlepszego pastwiska doszłyśmy do mojej jaskini. Poczułam ochotę pośmiania się.
-Wiesz co, Shanti, mnie się to dziwne wydaje, bo Silver jest gniady, a na imię ma „Srebrny”. Jaki on w końcu jest?
Parsknęłyśmy śmiechem, a Shanti dodała:
<Shanti, dokończysz?>
Od Figa - zabawa Sylwestrowa!
Leżałem znudzony na trawie, aż tak pomyślałem że może przygotuję zabawę sylwestrową. Zauważyłem przechodzącą Shanti, więc pomyślałem ze ja zapytam czy będzie przygotowywać ze mną zabawę.
-Shanti! Zaczekaj!-Krzyknąłem
-Tak?-Odpowiedziała
-Może razem przygotujemy zabawę sylwestrową?
-Hm, nie głupi pomysł OK, i tak mi się nudzi.
-To zapytajmy się tylko Rose i Slivera! Bo jeszcze się ich nie pytałem.
-No to chodźmy!
Pogalopowaliśmy do Slivera i Rose.
-Rose-Krzyknęła Shanti
-Sliver-Krzyknęłam
-Tak?-Odpowiedziała klacz
-Ja i Shanti chcemy robić zabawę sylwestrową możemy?-Zapytałem
Rose spojrzała na Slivera.
-OK-Odpowiedzieli
-Dziękujemy, a gdzie mamy to robić? I do jakiej godziny?-Zapytała Shanti
-Nad wodospadem, i gdzieś tak do 20:30 macie czas. My powiemy stadzie.
(Shanti?)
-Shanti! Zaczekaj!-Krzyknąłem
-Tak?-Odpowiedziała
-Może razem przygotujemy zabawę sylwestrową?
-Hm, nie głupi pomysł OK, i tak mi się nudzi.
-To zapytajmy się tylko Rose i Slivera! Bo jeszcze się ich nie pytałem.
-No to chodźmy!
Pogalopowaliśmy do Slivera i Rose.
-Rose-Krzyknęła Shanti
-Sliver-Krzyknęłam
-Tak?-Odpowiedziała klacz
-Ja i Shanti chcemy robić zabawę sylwestrową możemy?-Zapytałem
Rose spojrzała na Slivera.
-OK-Odpowiedzieli
-Dziękujemy, a gdzie mamy to robić? I do jakiej godziny?-Zapytała Shanti
-Nad wodospadem, i gdzieś tak do 20:30 macie czas. My powiemy stadzie.
(Shanti?)
od Night - CD historii Blanc'a
Ostatnimi czasy zaskoczenie nieustannie mi towarzyszy. Nie spodziewałam się, że Blanc tu przyjdzie. Nie myślałam też, że potknie się o kamień przy wejściu do pastwiska. No i nie spodziewałam się, że na jego widok wybuchnę takim śmiechem -.-' No cóż to prawda, że śmieję się jak prosiak: chrum chrum chrum. Taaa wiem że mój śmiech jest okropny. Ale nie mogłam się powstrzymać... On był taki słodki <3 Troszkę się zdziwiłam, że Blanc uważał, że moje "chrumkanie" jest urocze. Nie wiem co wolę nieprzyjemną ciszę czy, zakopanie w śniegu.
O matko znowu zaczęłam się śmiać... Po prostu sielanka. Nagla spoważniałam, strzepnęłam śnieg z grzywy i powiedziałam:
-Po co tu przyszedłaś, Blanc? - na prawdę chciałam się dowiedzieć dlaczego ni pozostał na głównym pastwiku tylko przyszedł tu. Uśmiechnęłam się nieśmiało.
(Blanc dokonczysz ? :-D)
O matko znowu zaczęłam się śmiać... Po prostu sielanka. Nagla spoważniałam, strzepnęłam śnieg z grzywy i powiedziałam:
-Po co tu przyszedłaś, Blanc? - na prawdę chciałam się dowiedzieć dlaczego ni pozostał na głównym pastwiku tylko przyszedł tu. Uśmiechnęłam się nieśmiało.
(Blanc dokonczysz ? :-D)
niedziela, 30 grudnia 2012
Od Blanc'a
Galopowałem zwiedzając przepiękne tereny mojego nowego stada.
Omijałem wodospad i udałem się odśnieżoną drogą, prowadzącą do jakiegoś miejsca. Stanąłem i przyglądałem się zaśnieżonym drzewom.
Na oko było widać, że jest to pastwisko. Lecz czemu nie ma tam koni? ..
Pod drzewem stała znajoma mi wcześniej klacz. Siedziała pod drzewem i
przyglądała się staremu i zardzewiałemu płotkowi, stojącemu obok niej.
Przyjrzałem się trochę bliżej i zauważyłem że to Night! Tak to była Night!
- Night !
Krzyknąłem. Niestety klacz nie usłyszała moich żałosnych wołań..
podszedłem kawałek i nie zauważyłem kamienia .. zasypanego kamienia.
Runąłem twarzą prosto w śnieg. Night obróciła się szybko i zaczęła głośno śmiać. Ale wtopa ! - pomyślałem podnosząc się i idąc w kierunku roześmianej Night. Uśmiechnąłem się głupawo,klacz zaczęła się śmiać głośniej. W pewnym momencie uświadomiła sobie,że śmieje jak świnka.
- Ups .. przepraszam .. nienawidzę swojego śmiechu.
Spuściła głowę i wróciła do smutnego wyrazu twarzy.
- Nic nie szkodzi. Uważam że jest uroczy.
Night spojrzała na mnie zdumiona. Nastała bardzo nieprzyjemna
cisza. Aby temu zaradzić, kopnąłem w drzewo, a śnieg który
wcześniej na nim siedział- spadł prosto na nas.
<Night?>
Od Silvera - CD historii Pianissimy
Szedłem spokojnie po naszych terenach.
Nagle zobaczyłem jakąś klacz.
Stanąłem w pozycji ataku.
- Kim jesteś! - powiedziałem
- Nie pamiętasz mnie? - powiedziała przerażona klacz
- Nie! Powiedz swoje imię!
- Jestem pianissima - powiedziała
Oczom nie wierzyłem!
- Pianissima? Myślałem że, już do nas nie wrócisz.
- Czemu? - powiedziała
- Ludzie mogą wiele. Jeśli się ucieknie, a oni to zobaczą, zastrzelą nas. Dobrze że jesteś - byłem bardzo szczęśliwy że pianissima jakoś uciekła.
(Pianissima?)
Nagle zobaczyłem jakąś klacz.
Stanąłem w pozycji ataku.
- Kim jesteś! - powiedziałem
- Nie pamiętasz mnie? - powiedziała przerażona klacz
- Nie! Powiedz swoje imię!
- Jestem pianissima - powiedziała
Oczom nie wierzyłem!
- Pianissima? Myślałem że, już do nas nie wrócisz.
- Czemu? - powiedziała
- Ludzie mogą wiele. Jeśli się ucieknie, a oni to zobaczą, zastrzelą nas. Dobrze że jesteś - byłem bardzo szczęśliwy że pianissima jakoś uciekła.
(Pianissima?)
Asuna w ciąży!
Asuna jest w ciąży! Gratulujemy!!!
Data zajścia w ciąży: 29.12.12r.
Data przyjścia na świat malucha (bez użycia eliksiru): 6 styczeń 2013 r.
Ojciec źrebaka: Set
Od Asuny - cd historii Seta
Otworzyłam oczy.Na początku obraz był rozmazany ale po chwili wszystko się wyostrzyło...
Leżałam na łące i poczułam dwie wonie: kochanego Seta (<3) i coś jeszcze.Podniosłam głowę i rozglądnęłam się.Nagle zobaczyłam jedną z potwornych widoków,jakie widziałam.
Tuż przy mnie leżał nieprzytomny i ranny Set.Na jego boku znajdywała się głęboka,krwawiąca rana.
Natychmiast poderwałam się na równe kopyta,drżąc,delikatnie wzięłam ukochanego na siebie i jak najszybciej szłam do stada.Akurat wtedy przypomniała mi się rzecz o której powinnam poinformować Seta.Ale najpierw znaleść pomoc dla niego.Po kilku strasznych minutach odnalazłam wzrokiem jakąś klacz.Czym prędzej zakłusowałam do niej ale tak w sumie to szybko podeszłam.Na widok rannego Seta,klacz zarżała ze strachu.
-Co się stało?!
-N-nie wiem.Chyba puma go zraniła.Błagam,pomóż mi!
-Szybko do cienia!
Podeszłyśmy szybko i powoli zsunęłam Seta z siebie na miękką trawę.Klacz pogalopowała po coś a ja zostałam przy nim.Po krótkiej chwili wróciła i zaczęła oczyszczać ranę.Kiedy próbowała ją zszyć (tak,wiem że to dziwne),Set się zbudził i skrzywił się z bólu.
-Nie ruszaj się to nie będzie aż tak bolało.-powiedziała
-Nigdzie mi się nie spieszy.-powiedział
Cały czas obserwowałam go.W końcu też mnie zobaczył i lekko się uśmiechnął.W końcu klacz zostawiła nas ze zszytą raną Seta.
-Błagam,nie rób tak więcej.-szepnęłam przez łzy wtulając się w jego szyję
-Mogło być gorzej.
-Tak ale wtedy?Zostawiłbyś swoją rodzinę...
-Hm?Jaką rodzinę?
-Set bo ty jeszcze nie wiesz...-wzięłam głęboki wdech i uśmiechnęłam się do niego- Bo ja jestem w ciąży.Będziesz tatą.
<Set,dokończysz?>
Leżałam na łące i poczułam dwie wonie: kochanego Seta (<3) i coś jeszcze.Podniosłam głowę i rozglądnęłam się.Nagle zobaczyłam jedną z potwornych widoków,jakie widziałam.
Tuż przy mnie leżał nieprzytomny i ranny Set.Na jego boku znajdywała się głęboka,krwawiąca rana.
Natychmiast poderwałam się na równe kopyta,drżąc,delikatnie wzięłam ukochanego na siebie i jak najszybciej szłam do stada.Akurat wtedy przypomniała mi się rzecz o której powinnam poinformować Seta.Ale najpierw znaleść pomoc dla niego.Po kilku strasznych minutach odnalazłam wzrokiem jakąś klacz.Czym prędzej zakłusowałam do niej ale tak w sumie to szybko podeszłam.Na widok rannego Seta,klacz zarżała ze strachu.
-Co się stało?!
-N-nie wiem.Chyba puma go zraniła.Błagam,pomóż mi!
-Szybko do cienia!
Podeszłyśmy szybko i powoli zsunęłam Seta z siebie na miękką trawę.Klacz pogalopowała po coś a ja zostałam przy nim.Po krótkiej chwili wróciła i zaczęła oczyszczać ranę.Kiedy próbowała ją zszyć (tak,wiem że to dziwne),Set się zbudził i skrzywił się z bólu.
-Nie ruszaj się to nie będzie aż tak bolało.-powiedziała
-Nigdzie mi się nie spieszy.-powiedział
Cały czas obserwowałam go.W końcu też mnie zobaczył i lekko się uśmiechnął.W końcu klacz zostawiła nas ze zszytą raną Seta.
-Błagam,nie rób tak więcej.-szepnęłam przez łzy wtulając się w jego szyję
-Mogło być gorzej.
-Tak ale wtedy?Zostawiłbyś swoją rodzinę...
-Hm?Jaką rodzinę?
-Set bo ty jeszcze nie wiesz...-wzięłam głęboki wdech i uśmiechnęłam się do niego- Bo ja jestem w ciąży.Będziesz tatą.
<Set,dokończysz?>
Raport nr 3
Raport nr 3
----------
Jak wiecie, źrebaki rosną w 15 dni od ich narodzin. Ponieważ nie były spisywane daty ich narodzenia (co teraz powinno być już robione), na pewno już niektóre z nich urosły. Niech właściciele narodzonych źrebaków zastanowią się, czy wchodzą one już w życie dorosłe. Jeśli tak, zdjęcia i nowe opisy koni proszę kierować do top80 (Silvera).
- Para alfa
----------
Jak wiecie, źrebaki rosną w 15 dni od ich narodzin. Ponieważ nie były spisywane daty ich narodzenia (co teraz powinno być już robione), na pewno już niektóre z nich urosły. Niech właściciele narodzonych źrebaków zastanowią się, czy wchodzą one już w życie dorosłe. Jeśli tak, zdjęcia i nowe opisy koni proszę kierować do top80 (Silvera).
- Para alfa
Od Rose - CD historii Cienia
Muzyka do nastroju:
- Cień! Nie!!! - rozpaczała Rose.
Nie wiedziała co robić. Członek jej stada wpadał do otchłani, gdzie nie wiadomo koniom, co go czeka. Czas dla niej się jakby zatrzymał. Słuchała, jak swój ostatni ryk wydobywają z siebie pumy oraz patrzyła, jak rodzina Cienia patrzy na swego synka z wołaniem o pomoc. Zaczęła biec w jego stronę.
Grunt zapadł się pod nią... Rose zginęła w ciemności na zawsze.
***
Minęła sekunda, sekunda bólu dla małego źrebaka i jego rodziny, która leciała w dół tak samo jak alfa. Wydawałoby się, że już nie żyją, gdy nagle Cień usłyszał jakiś jęk wydobywający się z dziury. Nie musiał czekać długo na dalszy bieg wydarzeń. Pojawiła się Rose, która dzięki swej mocy latała, a na grzbiecie miała półprzytomną rodzinę małego. Doleciała do gruntu, położyła konie na ziemi i w tym samym momencie kawałek gruntu, na którym stał niezgrabnie źrebak, załamał się. Rose nie zdążyła nic krzyknąć. Zanurkowała w przepaści, z niesamowitą prędkością lecąc w dół. W końcu wyprzedziła malucha, w ostatniej chwili spadł jej na kark, a ona wzleciała do góry, jęcząc z bólu i zmęczenia. Wreszcie padła w głębokiej trawie, daleko od miejsca zdarzenia i szeptem powiedziała, by sprawdzić, czy nic nikomu się nie stało. Straciła przytomność, a gdy się ocknęła, nad jej głową ujrzała martwiące się głowy wszystkich koni. Uwagę jej przykuł Cień, który płakał nieopodal.
- Czemu płaczesz? - spytała go po chwili
Cień zastanawiał się, czy warto tu cokolwiek mówić. To bowiem pogrążyłoby jeszcze bardziej jego rozpacz. Słowa przecież bywają ciężkie.
- Wiesz... - szlochał. - Nie przeżyli. Zginęli widocznie po tym, jak ich położyłaś na trawie! - to ostatnie zdanie powiedział z takimi emocjami, że odbiegł, popadając w jeszcze większą rozpacz.
Po pysku Rose potoczyła się łza współczucia i nieszczęścia.
(Cień?...)
- Cień! Nie!!! - rozpaczała Rose.
Nie wiedziała co robić. Członek jej stada wpadał do otchłani, gdzie nie wiadomo koniom, co go czeka. Czas dla niej się jakby zatrzymał. Słuchała, jak swój ostatni ryk wydobywają z siebie pumy oraz patrzyła, jak rodzina Cienia patrzy na swego synka z wołaniem o pomoc. Zaczęła biec w jego stronę.
Grunt zapadł się pod nią... Rose zginęła w ciemności na zawsze.
***
Minęła sekunda, sekunda bólu dla małego źrebaka i jego rodziny, która leciała w dół tak samo jak alfa. Wydawałoby się, że już nie żyją, gdy nagle Cień usłyszał jakiś jęk wydobywający się z dziury. Nie musiał czekać długo na dalszy bieg wydarzeń. Pojawiła się Rose, która dzięki swej mocy latała, a na grzbiecie miała półprzytomną rodzinę małego. Doleciała do gruntu, położyła konie na ziemi i w tym samym momencie kawałek gruntu, na którym stał niezgrabnie źrebak, załamał się. Rose nie zdążyła nic krzyknąć. Zanurkowała w przepaści, z niesamowitą prędkością lecąc w dół. W końcu wyprzedziła malucha, w ostatniej chwili spadł jej na kark, a ona wzleciała do góry, jęcząc z bólu i zmęczenia. Wreszcie padła w głębokiej trawie, daleko od miejsca zdarzenia i szeptem powiedziała, by sprawdzić, czy nic nikomu się nie stało. Straciła przytomność, a gdy się ocknęła, nad jej głową ujrzała martwiące się głowy wszystkich koni. Uwagę jej przykuł Cień, który płakał nieopodal.
- Czemu płaczesz? - spytała go po chwili
Cień zastanawiał się, czy warto tu cokolwiek mówić. To bowiem pogrążyłoby jeszcze bardziej jego rozpacz. Słowa przecież bywają ciężkie.
- Wiesz... - szlochał. - Nie przeżyli. Zginęli widocznie po tym, jak ich położyłaś na trawie! - to ostatnie zdanie powiedział z takimi emocjami, że odbiegł, popadając w jeszcze większą rozpacz.
Po pysku Rose potoczyła się łza współczucia i nieszczęścia.
(Cień?...)
Od Shanti
Był słoneczny ranek, spacerowałam sobie po lesie. Ostatnio czułam się samotnie, żaden koń do mnie nie podchodził, a ja nie miałam odwagi zagadać. Co prawda, to prawda - byłam towarzyska, ale jakoś nie wychodziło....
Po godzinie rozmyślania zaczęłam kierować się w stronę łąki. Byłam zmęczona ciągłym chodzeniem. Miałam mieć nocną wartę jako strażnik, a przed tym chciałam się trochę przespać. W pewnym momencie wpadłam na jakąś klacz. Okazało się, że to Irina.
- Uhm... Przepraszam. - wyjąkałam.
Popatrzyła na mnie wyrozumiale.
- Nic nie szkodzi. - uśmiechnęła się lekko.
Wiedziałam, że ostatnio było jej ciężko z uczuciami.
- Co robisz? - zapytałam po chwili milczenia.
- Tak naprawdę to nic... Nudzi mi się i tyle. A ty>- przewróciła oczami.
- Szczerze, to ja też. Nie ma z kim pospędzać czasu. - westchnęłam.
<Irina?>
Po godzinie rozmyślania zaczęłam kierować się w stronę łąki. Byłam zmęczona ciągłym chodzeniem. Miałam mieć nocną wartę jako strażnik, a przed tym chciałam się trochę przespać. W pewnym momencie wpadłam na jakąś klacz. Okazało się, że to Irina.
- Uhm... Przepraszam. - wyjąkałam.
Popatrzyła na mnie wyrozumiale.
- Nic nie szkodzi. - uśmiechnęła się lekko.
Wiedziałam, że ostatnio było jej ciężko z uczuciami.
- Co robisz? - zapytałam po chwili milczenia.
- Tak naprawdę to nic... Nudzi mi się i tyle. A ty>- przewróciła oczami.
- Szczerze, to ja też. Nie ma z kim pospędzać czasu. - westchnęłam.
<Irina?>
Od Rastana - CD historii Iriny
Ja stałem jak wryty. Nie wiedziałem, że Irina... Muślałem że się bardzo wkurzy ! A tu nic. Byłem nawet zadowolony, nie lubię żyć w niezgodzie z innymi. Ja byłem zadowolony ale Melodia? uuu tu było gorzej ! Cała aż tryskała wodą. podeszłem do niej i powiedziałem:
-Melodio nie złość się tak...
Pff- parsknęła i zabrała źrebaki daleko ode mnie!
Ja Podeszłem do Dumki bo widziałem że ją coś trapi. Obok niej stał znajomy mi źrebaczek.
Dumka, coś się stało?- po czym dodałem- a gdzie jest Harmider?
Ona spojrzała na mnie i powiedziała - nie wiem..
(Dumka?)
-Melodio nie złość się tak...
Pff- parsknęła i zabrała źrebaki daleko ode mnie!
Ja Podeszłem do Dumki bo widziałem że ją coś trapi. Obok niej stał znajomy mi źrebaczek.
Dumka, coś się stało?- po czym dodałem- a gdzie jest Harmider?
Ona spojrzała na mnie i powiedziała - nie wiem..
(Dumka?)
Od Iriny
Wpadły na mnie jakieś dwa źrebięta, podniosłam łeb: Mokka i Luna. Uśmiechnęłam się do nich, po czym parsknęłam porozumiewawczo, żeby poszły się bawić, i żeby się mnie nie bały. Rastan wciągnął powietrze patrząc z przestrachem.
-Nie pluję jadem, Rastanie i Melodio , a źrebakom nic nie zrobię –powiedziałam i nie ruszając się z miejsca, dalej spokojnie zaczęłam skubać trawę.
<Macie jeszcze coś do powiedzenia?>
-Nie pluję jadem, Rastanie i Melodio , a źrebakom nic nie zrobię –powiedziałam i nie ruszając się z miejsca, dalej spokojnie zaczęłam skubać trawę.
<Macie jeszcze coś do powiedzenia?>
Od Maticory - CD historii Mortuusa
Popatrzyłam się na niego ze zdziwieniem. Ale niestety stało się coś czego nie chciałam. Wszyscy uważali mnie za chumorzastą , niemiłą itd. Każdy koń wiedział też ,że nie mam poczucia chumoru . A ja w jednej chwil zaczęłam śmiać się tak że przechodząca obok mnie Dumka popatrzyła się na mnie. Nie mogę się opanować! Kiedy ja śmiałam się coraz bardziej ironicznie Moortus patrzył na mnie ze zdziwiniem . Kiedy skończyłam starałam się udawać niezadowoloną i poważną. Widziałam że on zawstydził się. Odeszłam od niego ale starałam się aby nie zauważył niczgo , żadnej zmiany po wyrazie mojego pyska. Obawiam się że jednak coś zauważył bo za chwilę podbiegł znowu i zaczą ględzić o jakiś rzeczach i łaził tak za mną puki nie zbliżyłam się do granic stada... Zatrzymał się i przestał mówić..
Mortuus dokończysz?
Mortuus dokończysz?
Od Martuus'a - do Maticror'y
Bardzo podobała mi się Maticora, ale on by na pewno mnie nie chciała, patrzałam na nią, za nie wysokich krzewach. Klacz obróciła się nagle. A ja spanikowałem i niechcący zasadziłem drzewo. Klacz zauważyła to i podeszła do mnie.
-Co ty robisz?!-Krzyknęła
Zarumieniłem się
-Odpowiesz czy nie?!-Krzyknęła powtórnie z ironią!
Uśmiechnąłem się lekko
-Pff
Odwróciła się i stępem poszła. Od warzyłem się i krzyknąłem :
-Dobra chcesz wiedzieć prawdę?
-Nareszcie!-Odwróciła się do mnie
-Zakochałem się w tobie!
Trochę się zdziwiła
(Maticora?)
-Co ty robisz?!-Krzyknęła
Zarumieniłem się
-Odpowiesz czy nie?!-Krzyknęła powtórnie z ironią!
Uśmiechnąłem się lekko
-Pff
Odwróciła się i stępem poszła. Od warzyłem się i krzyknąłem :
-Dobra chcesz wiedzieć prawdę?
-Nareszcie!-Odwróciła się do mnie
-Zakochałem się w tobie!
Trochę się zdziwiła
(Maticora?)
sobota, 29 grudnia 2012
Nowy członek! Mortuus
Imię : Mortuus
Płeć : Ogier
Wiek : 4 lata
Cechy : Tajemniczy, aksamitny, piękny, szybki, wysoko skacze, nieufny
Stanowisko : Morderca
Żywioł : Natura
Moce: Na jego rozkaz kwitną drzewa, kwiaty, chwasty itp.,
Partner : Zakochany w Matico'rze
Rodzina : Nie chce mieć z nimi kontaktu
Historia : Urodzony jako dziki koń, ojciec i matka byli alfami, matka go niecierpiana i wyrzuciła ze stada, błąkał się 2 lata i znalazł w końcu stado.
Właściciel : Mortuus
Od Rastana - CD historii Melodii
Po odrobinie czułości i przywitaniu udaliśmy się do Wesołego Parku. Razem z dziećmi biegałem po parku. Melodia w tym czasie pasła się.
- Ale się zmęczyłem - wysapałem. Jednak one patrzyły na mnie tak jakby chciały się jeszcze bawić!
- Dobrze wracamy na łąkę , ściemnia się- uratowała mnie Melodia
- Ale mamo !- zarżały razem Mokka i Luna
- Kto pierwszy na łące ten..- zanim zdążyłem dokończyć obie pognały przed siebie. My popędziliśmy za nimi. Nagle stało się coś czego ja i Melodia nie spodziewalibyśmy się! Maluchy wpadły na Irinę!!
- o nie!- pomyślałem
(Irina albo Melodia proszę niech dokończy któraś z was)
- Ale się zmęczyłem - wysapałem. Jednak one patrzyły na mnie tak jakby chciały się jeszcze bawić!
- Dobrze wracamy na łąkę , ściemnia się- uratowała mnie Melodia
- Ale mamo !- zarżały razem Mokka i Luna
- Kto pierwszy na łące ten..- zanim zdążyłem dokończyć obie pognały przed siebie. My popędziliśmy za nimi. Nagle stało się coś czego ja i Melodia nie spodziewalibyśmy się! Maluchy wpadły na Irinę!!
- o nie!- pomyślałem
(Irina albo Melodia proszę niech dokończy któraś z was)
Od Melodii - CD historii Rastana
-Rastanie muszę Ci coś powiedzieć.
-O co chodzi? Zapytał z powagą.
-Hahaha czemu się zrobiłeś taki poważny? Zapytałam.
-Myślałem że stało się coś poważnego. Zaśmialiśmi się razem.
-Co do pytania zostaniesz chwile z dziećmi? Bo muszę iść porozmawiać z Dumką dobrze?
-A coś się stało?
-Rastanie babskie sprawy. Uśmiechnęłam się.
-Okey zostane. Odpowiedział.
To co dzieciaki idziemy się ścigać?
-Tak, tak!
Rastan został z Mokką, Luną i Mortuusem. A ja poszłam z Dumką na spacer.
(Dumka, dokończyłabyś?)
-O co chodzi? Zapytał z powagą.
-Hahaha czemu się zrobiłeś taki poważny? Zapytałam.
-Myślałem że stało się coś poważnego. Zaśmialiśmi się razem.
-Co do pytania zostaniesz chwile z dziećmi? Bo muszę iść porozmawiać z Dumką dobrze?
-A coś się stało?
-Rastanie babskie sprawy. Uśmiechnęłam się.
-Okey zostane. Odpowiedział.
To co dzieciaki idziemy się ścigać?
-Tak, tak!
Rastan został z Mokką, Luną i Mortuusem. A ja poszłam z Dumką na spacer.
(Dumka, dokończyłabyś?)
Od Night
Och...-zdołałam wydusić, dalej kotłował się we mnie wcześniejszy gniew, jednak zdążyłam się w porę uspokoić. Nie chcę wyjść na głupią i niezrównoważoną klaczunię, która w dodatku śmie dołączyć do stada i zakłucać jego spokój.
-Nic Ci nie jest ?-zapytał obcy ogier, wydawał się miły, poza tym nie wierzyłam, że wstawi się za mnie, w końcu był to pierwszy przyjazny gest w moją stronę.
-Ech raczej nic mi mi.... Nie jest.-okropnie się jąkałam, ale czego można ode mnie wymagać? W końcu nie rozmawiałam od ponad 2 lat...
Jednak ogier uśmiechnął się do mnie! Musiałam odwzajemnić uśmiech, bo w końcu brak uczęszczania na lekcje dobrego wychowania nie oznacza braku jakiejkolwiek kultury.
Koń pokłusował w swoją stronę, a ja zostałam tu na środku pastwiska...
Nie spiesząc się podeszłam do "mojego" rogu pastwiska i oddałam się poszukiwaniu jedzenia, którego i tak było już co raz mniej...
.............................
Rozgarniałam kopytami ziemię skutą lodem-może uda mi się coś tu znaleźć?-myślałam
Tu zaskoczył mnie znajomy ogier, na prawdę zaskoczył... Podszedł i zapytał o alfy. No cóż odpowiedziałam łamiącym się głosem. Myślę, że wyszłam na idiotkę. Muszę lepiej poznać tego ogiera -myślałam-bądź co bądź ale zachował się jak na porządnego konia przystało... No dobra podobał mi się! Zadowoleni?
W każdym razie znalazłam w nim bratnią duszę... A może coś więcej?
-Nic Ci nie jest ?-zapytał obcy ogier, wydawał się miły, poza tym nie wierzyłam, że wstawi się za mnie, w końcu był to pierwszy przyjazny gest w moją stronę.
-Ech raczej nic mi mi.... Nie jest.-okropnie się jąkałam, ale czego można ode mnie wymagać? W końcu nie rozmawiałam od ponad 2 lat...
Jednak ogier uśmiechnął się do mnie! Musiałam odwzajemnić uśmiech, bo w końcu brak uczęszczania na lekcje dobrego wychowania nie oznacza braku jakiejkolwiek kultury.
Koń pokłusował w swoją stronę, a ja zostałam tu na środku pastwiska...
Nie spiesząc się podeszłam do "mojego" rogu pastwiska i oddałam się poszukiwaniu jedzenia, którego i tak było już co raz mniej...
.............................
Rozgarniałam kopytami ziemię skutą lodem-może uda mi się coś tu znaleźć?-myślałam
Tu zaskoczył mnie znajomy ogier, na prawdę zaskoczył... Podszedł i zapytał o alfy. No cóż odpowiedziałam łamiącym się głosem. Myślę, że wyszłam na idiotkę. Muszę lepiej poznać tego ogiera -myślałam-bądź co bądź ale zachował się jak na porządnego konia przystało... No dobra podobał mi się! Zadowoleni?
W każdym razie znalazłam w nim bratnią duszę... A może coś więcej?
Od Melodii
Pasłam się z Luną i Mokką na łące gdy nagle w oddali Mokka ujżała białego ogiera.
-Mamusiu kto to jest?
-To jest Rastan. Wasz tatuś.
-Tatuś, tatuś! Wykrzyknęły i czym prędzej przytuliły się do Rastana.
-Melodio, dzieci jak ja was kocham!
-Wszyscy rodzinką przytuliliśmy się do siebie.
(Rastanie? ;D)
-Mamusiu kto to jest?
-To jest Rastan. Wasz tatuś.
-Tatuś, tatuś! Wykrzyknęły i czym prędzej przytuliły się do Rastana.
-Melodio, dzieci jak ja was kocham!
-Wszyscy rodzinką przytuliliśmy się do siebie.
(Rastanie? ;D)
Od Melodii - CD historii Dumki
-Luna, Mokka, Mortuus! Chodźcie!-Krzyknęłam
-Już idziemy! Wykrzyknęli chórem.
Szliśmy sobie gromadką po pięknych polach. Źrebaczki brykały i bawiły się ze sobą. Widziałam że Dumka jest smutna.
-Dumka powiesz mi co się stało?
-Szkoda gadać ale dobrze.
I opowiedziała mi o Harmiderze to co się wydarzyło.
-Dlaczego zrobił się taki wredny? Spytałam
-Nie mam pojęcia Melodio. I spuściła głowę w dół.
-A może on ma..........Powiedziała Dumka
(Dumka, proszę dokończ )
-Już idziemy! Wykrzyknęli chórem.
Szliśmy sobie gromadką po pięknych polach. Źrebaczki brykały i bawiły się ze sobą. Widziałam że Dumka jest smutna.
-Dumka powiesz mi co się stało?
-Szkoda gadać ale dobrze.
I opowiedziała mi o Harmiderze to co się wydarzyło.
-Dlaczego zrobił się taki wredny? Spytałam
-Nie mam pojęcia Melodio. I spuściła głowę w dół.
-A może on ma..........Powiedziała Dumka
(Dumka, proszę dokończ )
Od Rastana
Był piękny poranek. Słońce świeciło, roztapiając puszysty śnieg. Wstałem, przeciągnąłem się. Długo nie było mnie blisko stada, na łące . Musiałem pilnować granic. Ale dzisiaj kończy się moja warta. Wracam do mojej kochanej Melodii!! Muszę jej pomóc bo jest w ciąży. Na pewno było jej samej beze mnie smutno. Kiedy zbliżałem się do łąki zobaczyłem Melodię obok niej stała Dumka. A to co?! Źrebaki? Tylko ile aż 3?! Oj wiele mnie ominęło... Melodia nie będzie zadowolona! Podszedłem więc do niej ze zwieszoną głową.
- Witaj.. Melodio- wybąkałem
- Witaj Rastanie- powiedziała z radością!
- Widzę że wiele mnie ominęło! Przepraszam musiałem stać na warcie . O ja głupi dlaczego...- przerwała mi
- Broniłeś w ten sposób mnie i swoje dzieci - powiedziała po czym dodała-To Luna i Mokka- nasze źrebaki
Ja się dziwnie popatrzyłem i spytałem
-A to co za źrebaczek ?
- to Martuus- jest Dumki
Kiedy tylko hasające źrebaczki zobaczyły że przyszedłem podbiegły do mnie.
- Tata?- spytały po czym kiwnąłem głową a one zaczęły brykać i zachęcić mnie do zabawy.
- Rastanie muszę Ci coś powiedzieć ....- powiedziała Melodia
(Melodia dokończysz?)
- Witaj.. Melodio- wybąkałem
- Witaj Rastanie- powiedziała z radością!
- Widzę że wiele mnie ominęło! Przepraszam musiałem stać na warcie . O ja głupi dlaczego...- przerwała mi
- Broniłeś w ten sposób mnie i swoje dzieci - powiedziała po czym dodała-To Luna i Mokka- nasze źrebaki
Ja się dziwnie popatrzyłem i spytałem
-A to co za źrebaczek ?
- to Martuus- jest Dumki
Kiedy tylko hasające źrebaczki zobaczyły że przyszedłem podbiegły do mnie.
- Tata?- spytały po czym kiwnąłem głową a one zaczęły brykać i zachęcić mnie do zabawy.
- Rastanie muszę Ci coś powiedzieć ....- powiedziała Melodia
(Melodia dokończysz?)
piątek, 28 grudnia 2012
Od Blanc'a - CD historii Shanti
Klacz uśmiechnęła się ciepło i przyjaźnie. Jej, jak szybko zmieniła nastawienie.Nie miałem zamiaru się uśmiechać, ale nie chce wyjść na chama. Odwzajemniłem zatem uśmiech i powiedziałem stanowczo
- Nie musisz mnie oprowadzać a tym bardziej zaprowadzać do alf.
Obróciłem się i bez żadnego słowa pogalopowałem w stronę pasących się z trudem koni. Zainteresowałem się jedną klaczą. Stała i grzebała w śniegu z nadzieją że wygrzebie coś smacznego. Podszedłem spokojnie do owej klaczy i zapytałem się z uśmiechem na twarzy.
- Hejka, gdzie mógłbym znaleźć parę alfa ?
Klacz podniosła strachliwie głowę i powiedziała wystraszona.
- Tam, na lewo.
Spojrzałem na pasące się alfy. Szybko odwróciłem wzrok i ponownie zapytałem.
- Dzięki, a tak w ogóle jestem Blanc.
- Cześć, jestem Night.
- Miło mi Cię poznać .. Night.
Przeprosiłem na chwilkę nowo poznaną klacz i pogalopowałem
w stronę alf. Przedstawiłem się i ciepło przywitałem. Para alfa
miło mnie przyjęła. Ucieszyłem się i pobiegłem w stronę wybranego przeze mnie miejsca.
- Nie musisz mnie oprowadzać a tym bardziej zaprowadzać do alf.
Obróciłem się i bez żadnego słowa pogalopowałem w stronę pasących się z trudem koni. Zainteresowałem się jedną klaczą. Stała i grzebała w śniegu z nadzieją że wygrzebie coś smacznego. Podszedłem spokojnie do owej klaczy i zapytałem się z uśmiechem na twarzy.
- Hejka, gdzie mógłbym znaleźć parę alfa ?
Klacz podniosła strachliwie głowę i powiedziała wystraszona.
- Tam, na lewo.
Spojrzałem na pasące się alfy. Szybko odwróciłem wzrok i ponownie zapytałem.
- Dzięki, a tak w ogóle jestem Blanc.
- Cześć, jestem Night.
- Miło mi Cię poznać .. Night.
Przeprosiłem na chwilkę nowo poznaną klacz i pogalopowałem
w stronę alf. Przedstawiłem się i ciepło przywitałem. Para alfa
miło mnie przyjęła. Ucieszyłem się i pobiegłem w stronę wybranego przeze mnie miejsca.
Od Dumki
Szłam z Mortuus'em, szukałam Harmidera
-No gdzie jest ten Harmider?!-Krzyknęłam
Mortuus spojrzał na mnie. Parsknęłam ze z złością. Zobaczyłam Melodie ze źrebakami. Podeszłam do Melodii.
-Hej Melodia, zaopiekujesz się Mortuus'em. Na na chwilę?-Zapytałam klacz
-OK, nie ma problemu pobawi się z Mokką i Luna-Odpowiedziała uśmiechnięta Melodia.
-Dziękuje Melodio-Popchnęłam Mortuus'a-Masz się nie wstydzić! Dziękuje Melodio jestem twoją dłużniczką-Pogalopowałam szukając Harmidera
**********
Po pół godzinie szukania znalazłam go kłócącego się.
-Harmider-Krzyknęłam, ale ogier nie zwrócił na mnie uwagi, i szarpnęłam go za ogon.
-Co jest!?!?-Krzyknął oburzony ogier
-COŚ!!!-Odpowiedziała klacz
Pogalopowałam do Melodii.
-Hej Melodia-Powiedziałam smutna
-Co jest Dumka?-Zapytała zatroskana klacz
-Harmider schodzi na psy...
-Aj, nie przesadzaj, chodź przejdziemy się
-OK, a jak zachowywał się Mortuus?
-Dobrze, Luna, Mokka, Mortuus! Chodźcie!-Krzyknęła Melodia
(Melodia?)
-No gdzie jest ten Harmider?!-Krzyknęłam
Mortuus spojrzał na mnie. Parsknęłam ze z złością. Zobaczyłam Melodie ze źrebakami. Podeszłam do Melodii.
-Hej Melodia, zaopiekujesz się Mortuus'em. Na na chwilę?-Zapytałam klacz
-OK, nie ma problemu pobawi się z Mokką i Luna-Odpowiedziała uśmiechnięta Melodia.
-Dziękuje Melodio-Popchnęłam Mortuus'a-Masz się nie wstydzić! Dziękuje Melodio jestem twoją dłużniczką-Pogalopowałam szukając Harmidera
**********
Po pół godzinie szukania znalazłam go kłócącego się.
-Harmider-Krzyknęłam, ale ogier nie zwrócił na mnie uwagi, i szarpnęłam go za ogon.
-Co jest!?!?-Krzyknął oburzony ogier
-COŚ!!!-Odpowiedziała klacz
Pogalopowałam do Melodii.
-Hej Melodia-Powiedziałam smutna
-Co jest Dumka?-Zapytała zatroskana klacz
-Harmider schodzi na psy...
-Aj, nie przesadzaj, chodź przejdziemy się
-OK, a jak zachowywał się Mortuus?
-Dobrze, Luna, Mokka, Mortuus! Chodźcie!-Krzyknęła Melodia
(Melodia?)
Od Shanti - CD historii Blanc'a
- "Znowu jakiś obcy koń.... Czego oni w ogóle od nas chcą?" - pomyślałam. Był to już trzeci tego dnia "tułak".
- Kim jesteś? - zapytałam się go zagradzając mu drogę.
- Jestem samotnym koniem.... Nazywam się Blanc. Przechodziłem tylko tędy. - zaczął się tłumaczyć.
- To wiedz, że jesteś na terenie naszego stada. - Przerwałam mu. - I lepiej by było, jakbys stąd poszedł. No chyba, że zechciałbyś dołączyć.
Popatrzył na mnie niepewnie.
- Yyyy.... sam wiem. Przyzwyczaiłem się już do samotności. - zawahał się.
- Twoja decyzja. - zbierałam się, żeby odejść.
- No dobrze, mogę dołączyć. - westchnął.
- To witaj w stadzie! - uśmiechnęłam się do niego.
<Blanc?>
- Kim jesteś? - zapytałam się go zagradzając mu drogę.
- Jestem samotnym koniem.... Nazywam się Blanc. Przechodziłem tylko tędy. - zaczął się tłumaczyć.
- To wiedz, że jesteś na terenie naszego stada. - Przerwałam mu. - I lepiej by było, jakbys stąd poszedł. No chyba, że zechciałbyś dołączyć.
Popatrzył na mnie niepewnie.
- Yyyy.... sam wiem. Przyzwyczaiłem się już do samotności. - zawahał się.
- Twoja decyzja. - zbierałam się, żeby odejść.
- No dobrze, mogę dołączyć. - westchnął.
- To witaj w stadzie! - uśmiechnęłam się do niego.
<Blanc?>
Od Blanc'a - CD historii Night
Na polanie zebrało się wiele koni. Nie wiedziałem co się dzieje, ponieważ
nie dałem rady przedostać się przez ten tłum. Wkurzyłem się i siłą przedostałem się na drugą stronę.Stała tam Night oraz ranny Silver.
Na oko było widać zacięcia pazur. Wiedziałem to doskonale ponieważ jestem lekarzem. Nasłuchując się usłyszałem wiele wyzwisk padających w stronę Night. Nie pozwolę na takie traktowanie..
- A skąd to wiesz !? że to akurat ona go zaatakowała !?
Mój wyraz twarzy zmienił się natychmiastowo. Byłem wściekły.
- Masz jakieś dowody? Jesteś wszechwiedzący ? No wiesz.. coś mi się nie wydaje.
Ciągnąłem dalej. Byłem bardzo wściekły .. a konie wpatrywały się we mnie jak na skończonego wariata.
- Odsuńcie się .. jestem lekarzem. Wyraźnie widzę, odciski pazurów na
kopycie Silvera. Night nie kłamała. Nie stresujcie jej. Proszę się rozjeść.To poważna rana.
Uspokoiłem się trochę. Spojrzałem na zdezorientowaną i przestraszoną Night.
<Night?>
nie dałem rady przedostać się przez ten tłum. Wkurzyłem się i siłą przedostałem się na drugą stronę.Stała tam Night oraz ranny Silver.
Na oko było widać zacięcia pazur. Wiedziałem to doskonale ponieważ jestem lekarzem. Nasłuchując się usłyszałem wiele wyzwisk padających w stronę Night. Nie pozwolę na takie traktowanie..
- A skąd to wiesz !? że to akurat ona go zaatakowała !?
Mój wyraz twarzy zmienił się natychmiastowo. Byłem wściekły.
- Masz jakieś dowody? Jesteś wszechwiedzący ? No wiesz.. coś mi się nie wydaje.
Ciągnąłem dalej. Byłem bardzo wściekły .. a konie wpatrywały się we mnie jak na skończonego wariata.
- Odsuńcie się .. jestem lekarzem. Wyraźnie widzę, odciski pazurów na
kopycie Silvera. Night nie kłamała. Nie stresujcie jej. Proszę się rozjeść.To poważna rana.
Uspokoiłem się trochę. Spojrzałem na zdezorientowaną i przestraszoną Night.
<Night?>
Od Blanc'a - CD historii Figa
Leżałem spokojnie, rozmyślając o nowym stadzie.
Moją szczególną uwagę przykuła pewna klacz imieniem Night.
Nie ukrywam tego, że mi się podobała. Moją wspaniałą cisze zakłócił jednak obcy Ogier. Byłem wściekły więc natychmiastowo się podniosłem.
Ogier jednak się nie przestraszył. Uśmiechnął się mówiąc.
- Witaj jestem Figo.
Nie miałem ochoty i zamiaru się przedstawiać.. no ale trudno.
- Jestem Blanc.
Wyburczałem kładąc się na ziemi.
<Figo ?>
Moją szczególną uwagę przykuła pewna klacz imieniem Night.
Nie ukrywam tego, że mi się podobała. Moją wspaniałą cisze zakłócił jednak obcy Ogier. Byłem wściekły więc natychmiastowo się podniosłem.
Ogier jednak się nie przestraszył. Uśmiechnął się mówiąc.
- Witaj jestem Figo.
Nie miałem ochoty i zamiaru się przedstawiać.. no ale trudno.
- Jestem Blanc.
Wyburczałem kładąc się na ziemi.
<Figo ?>
Od Blanc'a
Kolejny dzień samotnej tułaczki zacząłem tak samo. To samo miejsce,tyle samo śniegu.. nic a nic się nie zmieniło.
Śnieg z każdą chwilą sypał szybciej. Zza rozciągających się po niebie chmur,można zauważyć leciutkie promienie światła. Spojrzałem na całkowicie zaśnieżoną sosnę. Nie była już taka zielona jak kiedyś.
Zrzuciłem z siebie warstwę śniegu,po czym wyruszyłem przed siebie - na ślepo. Idąc jednak, w oddali ujrzałem wylegujące się stado. Było bardzo liczne.Konie leżały osobno,chociaż co niektóre wtulały się w siebie nawzajem. Było tam także wiele źrebiąt(przynajmniej tak mi się wydawało).Starałem się omijać to miejsce, byłem bardzo przejęty.
Jeszcze nie daleko z tond, jakieś dwa dni temu, zaatakowała mnie samotna i zgłodniała puma. Ledwo uszedłem z życiem. Nie chcę więcej takich potyczek. Niestety dałem się przyłapać, moją drogę zagrodziła jakaś klacz.
<Niech jakaś klacz dokończy>
Śnieg z każdą chwilą sypał szybciej. Zza rozciągających się po niebie chmur,można zauważyć leciutkie promienie światła. Spojrzałem na całkowicie zaśnieżoną sosnę. Nie była już taka zielona jak kiedyś.
Zrzuciłem z siebie warstwę śniegu,po czym wyruszyłem przed siebie - na ślepo. Idąc jednak, w oddali ujrzałem wylegujące się stado. Było bardzo liczne.Konie leżały osobno,chociaż co niektóre wtulały się w siebie nawzajem. Było tam także wiele źrebiąt(przynajmniej tak mi się wydawało).Starałem się omijać to miejsce, byłem bardzo przejęty.
Jeszcze nie daleko z tond, jakieś dwa dni temu, zaatakowała mnie samotna i zgłodniała puma. Ledwo uszedłem z życiem. Nie chcę więcej takich potyczek. Niestety dałem się przyłapać, moją drogę zagrodziła jakaś klacz.
<Niech jakaś klacz dokończy>
Od Night
Wraz z Silverem wróciliśmy do stada. Gdy Rose zauważyła, że jej partner utyka podbiegła do niego i zaprowadziła pod stare rozłożyste drzewo na skraju pastwiska. Członkowie stada zbiegli się tam niedowierzając własnym oczom.
Alfa był ranny, to pewne. Na środku pastwiska zostali tylko nowe konie - kilka źrebaków, ogier i pare klaczy. Po chwili muskularny koń
(potem dowiedziałam się, że był to Harmider) podbiegł do mnie i krzyknął:
-To.. to ty zraniłaś Silwera! Zdrajczyni!
Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć. Pierwszy dzień w nowym stadzie i już kłopoty. No tak po co w ogóle się ujawniałam!?
-Nie zrobiłam tego ... pumy go zaatakowały i...-jąkałam się bezwiednie, po policzkach pociekły mi łzy. Od zawsze wiedziałam, że jestem zbyt wrażliwa...
-Nie kłam, ja - tu podniósł wysoko głowę by podkreslić swoją wyższość- jestem obrońcą Alfy więc wiem lepiej. Przyznaj się to będziesz mogła odejść z stąd i nic Ci się nie stanie.
-Jak mogę przyznać się do czegoś, czego nie zrobiłam - czułam jak w mojej duszy wzmaga się gniew i rozpacz. Na szczęście jeden z nowych koni - ogier stanął w mojej obronie.
( Blanc dokończysz? :-)
Alfa był ranny, to pewne. Na środku pastwiska zostali tylko nowe konie - kilka źrebaków, ogier i pare klaczy. Po chwili muskularny koń
(potem dowiedziałam się, że był to Harmider) podbiegł do mnie i krzyknął:
-To.. to ty zraniłaś Silwera! Zdrajczyni!
Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć. Pierwszy dzień w nowym stadzie i już kłopoty. No tak po co w ogóle się ujawniałam!?
-Nie zrobiłam tego ... pumy go zaatakowały i...-jąkałam się bezwiednie, po policzkach pociekły mi łzy. Od zawsze wiedziałam, że jestem zbyt wrażliwa...
-Nie kłam, ja - tu podniósł wysoko głowę by podkreslić swoją wyższość- jestem obrońcą Alfy więc wiem lepiej. Przyznaj się to będziesz mogła odejść z stąd i nic Ci się nie stanie.
-Jak mogę przyznać się do czegoś, czego nie zrobiłam - czułam jak w mojej duszy wzmaga się gniew i rozpacz. Na szczęście jeden z nowych koni - ogier stanął w mojej obronie.
( Blanc dokończysz? :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)