Siedziałam nad rzeką i wpatrywałam się w swoje oblicze, kiedy usłyszałam
warczenie. Odskoczyłam gwałtowie i wysłałam w tamto miejsce kulę
powietrza.
***
Polowałem na małą wiewiórkę. Zawarczałem głośnie bo mój niedoszły obiad
uciekł na drzewo.. Nagle trafiło mnie coś dziwnego. Wyparło mi powietrze
z płuc i przygniotło do ziemi. Rozpłaszczony na cztery strony świata
kątem oka zauważyłam znajomą klacz.
****
Wyszłam zza krzaków i ostrożnie popatrzyłam w miejsce, gdzie wysłałam
kulę powietrza. Leżał tam Tyrion - źrebak, przez którego miałam same
kłopoty. Westchnęłam cicho. W każdym razie nie był on zły, ja to
wiedziałam. Podeszłam do niego powoli.
****
-Śmieszne co nie?...- westchnąłem zrezygnowany. Po co ta klacz cały czas
mnie śledzi?-Przemknęło mi przez myśl. Powoli wstałem i rozprostowałem
kości. Byłem już nieco wyższy niż gdy pierwszy raz spotkałem się z tą
klaczą.
-A tak w ogóle to jak ty masz na imię? - zapytałem
****
Popatrzyłam na niego podejrzliwie, jednak powiedziałam:
- Wea.
Ogier pokiwał powoli głową i rozejrzał się dookoła. Wyglądał, jakby czegoś się obawiał
****
-Nie myślisz, że nie powinnaś tu siedzieć tylko kogoś szpiegować?-
odparłem słodko chcąc wydobyć z Wei informacje- w końu tym się chyba
zajmujesz?
*****
Przewróciłam oczami. Wiedziałam, o co chodzi Tyrionowi.
- Cały czas tego nie robię. Tylko na rozkaz Alfy. - powiedziałam
chłodno. - Nie jestem po to, żeby rozgadywać po kątach informacje. Nie
uda ci się to.
***
-Dobrze wiesz, że nie jestem kątem - zaśmiałem się - gdzie teraz
idziesz?- zapytałem klacz, która odwrócona tyłem szykowała się do
powrotu na pastwisko - A nie myślisz, że w tym stadzie wszyscy tak
dziwnie na mnie patrzą?...- zapytałem o sprawę, która trapiła mnie od
dawna- I ty nawet też tak robisz...
***
Odwróciłam się do niego.
- Idę na pastwisko. Nie chcę wpakować się w kolejne tarapaty zadając się
z tobą. - powiedziałam, a gdy Tyrion popatrzył na mnie zdziwiony
dodałam - Wiesz, że Wolf Dark jest wyrzutkiem, nie? To dlaczego zadajesz
takie pytania?
Westchnęłam.
- Ja cię nawet lubię. - powiedziałam po chwili. - Ale w tym Stadzie nie
ma spraiedliwości. Jesteś dzieckiem wyrzutka - nie masz już praw do
normalnego obcowania. To przykre, ale prawdziwe.
****
-Ale dlaczego? - zapytałem - Dlaczego tak jest... - Usiadłem w cieniu
wysokiego dębu i opuściłem głowę. Nie wolno mi było płakać. Teraz już
nie... Klacz popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem i ruszyła na pastwisko.
-Wea! Wea.. -zawołałem
***
Zawahałam się i zatrzymałam się. Także spuściłam głowę. Nie chciałam go urazić, ale nie mogłam.. nie mogłam być miła..
- Co? - odpowiedziałam chłodnym trzęsącym się głosem.
***
Podszedłem do klaczy i spojrzałem jej w oczy. Odwróciła wzrok.-Dzisiaj
mnie już nie będzie - odparłem spokojnie- Oni tu przyjdą. Nie zostanie
po mnie nic oprócz wspomnień i mętnych aluzji. Chcę spędzić ten wieczór
spokojnie. Lepiej już idź - zawahałem się - to będzie drastyczne. Nie
powinnaś tego widzieć... Żegnaj Wea. Na zawsze...
***
Chrząknęłam cicho i popatrzyłam na niego.
- Czemu chcesz to zrobić? - zapytałam. - Twoje życie nie jest jeszcze
stracone. Rose nie jest aż taka zła i nieubłagalna na jaką wygląda.. W
końcu nie sądze, żeby miała serce zrobione z kamienia. Wszystko da się
odwrócić. - palnęłam.
***
-Wea-przeliterowałem- przy tym co mnie dziś spotka Rose to pikuś. Oni
najpewniej mnie rozszarpią i pożrą. To wendigo. Nie słyszałaś o nich
Wea?
***
- Nie. - pokręciłam głową. - Ale ty nie musisz się im dać. Możesz uciec. Na przykład.
***
-To coś na granicy wilka i człowieka..Wendigo to po prostu wielkie
człekopodobne ponadnaturalne stworzenie zamieszkujące rzekomo będące
częścią mitologii. Wendigo powstaje z człowieka odrzuconego przez
ukochaną osobę. W czasie dnia posiada ludzką postać i atakuje
stworzenia, którzy mają z tą osobą coś wspólnego, np. grupę krwi. Według
wierzeń Wendigo wyrywa serca swym ofiarom, a sam ma serce z lodu. Boi
się jedynie ognia, który może go zabić, roztapiając jego serce. Tak
będzie wyglądać moje odejście... Wea. Ja się już sprzedałem. To
koniec...
****
Zadrgałam.
- To nie może być koniec. Sam powiedziałeś, że boją się ognia. -
powiedziałam odważnie. - A tak w ogóle - co ty i z kim masz coś
wspólnego?
***
-Mam z nimi wiele wspólnego. Więcej niż myślisz... Poza tym może wydawać
ci się bezsensowne dlaczego, będąc istotą ognia boję się Wendigo. Więc
jak widzisz jestem jeszcze dosyć młody. Moja moc jest słaba. Zadziała na
nich tylko jak szczepionka....
***
Spuściłam głowę. Odwróciłam się chcąc odejść, jednak zatrzymałam się nagle.
- Może ty nie. - zaczęłam niepewnie. - Ale mój brat tak.
***
-Kim jest twój brat? - zaciekawiłem się- Nie wiedziałem że masz jakieś rodzeństwo Wea..
****
- Mam brata, Mefista. - powiedziałam wymijająco. - Świetnie sobie radzi ze swoim żywiołem i mocami, więc może się przydać.
***
-Dlaczego to dla mnie robisz Wea. Przecież ty masz wysoko postawioną
rodzinę, pozycję w stadzie. Może nawet powszechny szacunek. A jak
powiedziałaś ja jestem tylko synem wyrzutka. Mojej mamy...
****
- Nie wiem.. - powiedziałam cicho. - Ale nie jesteś zły, tak jak ona i
uważam, że nie powinienno tak na ciebie mówić.. Chcę ci pomóc, bo wiem,
że masz dobre serce. Tylko Wolf Dark chce ci je zepsuć.
***
-Nie mów tak o mojej mamie Wea. Nie wszyscy lubią gdy mówi się w ten sposób o osobie, którą się kocha... Ona musi być zła.
****
- Przepraszam. - szepnęłam. - To jak? Przyjmujesz ofertę pomocy, czy wolisz umrzeć..?
****
-Chyba zdecyduję się na pomoc - przybliżyłem się do klaczy i nerwowo rozglądnąłem na boki- lepiej już chodźmy...
*****
- Chodź. - szepnęłam niepewnie. - Schowaj sie gdzieś. Przyprowadzę Mefista.
****
-Dobrze.. Może do tego czasu mnie nie znajdą...
*****
Pokiwałam głową i popędziłam na łąke, gdzie ostatnio widziałam Mefista.
Wyjaśniłam mu całą sytuację. Ogier po zawahaniu zgodził się o
pogalopowaliśmy z powrotem do Tyriona.
Mefiosto CD XD
Tyriona nie ma...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz