wtorek, 23 kwietnia 2013
Od Pianissimy
Wędrowałam niespokojnie po stadzie.Wiedziałam,że coś się zaraz stanie.Było cicho,a nawet za cicho.Poszłam nad jezioro i napiłam się wody,ale słyszałam tylko ptaki.Niespodziewanie na gałęzi usiadł czarny kruk i przemówił..rozumiałam go.
-Śmierć,dużo śmierci...
-Co?-zapytałam-
-Śmierć nadchodzi,koniec jest bliski
-O czym ty mówisz ptaku
-W południowej rzece jest susza...twoje stado za chwilę przestanie istnieć
-Skąd o tym wiesz?!
-Byłem tam...musisz szybko się stąd wydostać i biec do stada
Nie myślałam w tamtej chwili i pogalopowałam do południowej rzeki.Po 6 godzinach dotarłam tam,ale było pusto.
-Spóźniłam się....
Chodziłam po wyschniętej grocie rzeki,nagle w nogę ukąsił mnie wąż.Odskoczyłam jak tylko poczułam na sobie jago zęby.Wróciłam do stada po kolejnych 6 godzinach.Poczułam się słabo,dlatego położyłam się na trawie i patrzyłam w niebo.W jednej chwili zaczęłam przymykać oczy i usłyszałam jakiś ludzki głos,który wołał moje imię.Nagle zobaczyłam śnieg i podniosłam się.Byłam jak nowo narodzona w oddali zobaczyłam jakieś światło i poszłam w jego stronę.To był jakby portal nagle znalazłam się na łące pełnej kwiatów.Na łące była moja rodzina i stado.Podbiegłam do nich rżąc ze szczęścia.Wszyscy mnie przywitali i przytulali,jednak przybiegły jeszcze inne konie i też mnie witały.
Dopiero potem doszło do mnie,że jestem w Raju......umarłam od ukąszenia węża.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz