Popatrzyłem na Mefista zdenerwowany.
- Mefisto - podszedłem do niego - Ile razy mam ci to mówić?
- Ale Silver! - walnął kopytem w piasek - Czasem chcę mieć chwilę relaksu!
- Mefisto! Ty cały czas możesz się relaksować! Dziś kazałam ci to zrobić i co?
- Ale no weź...Jutro to zrobię...-położył się obrażony
- Tak mi mówiłeś już tysiąc razy! Idź i pilnuj stada!
Mefisto zamiast stanąć i iść, nadal leżał na ziemi.
- Mama też ci kazała pilnować w tym wieku stado? - spytał i popatrzył na mnie
- Tak - odpowiedziałem - Byłem nawet młodszy od ciebie mój drogi. Potem tego nie robiłem, bo niestety musiałem iść i poszukać nowego stada.
- To nie było twoje stado od początku?
Walnąłem głową o kamień.
- Nie, nie Mefisto. - powiedziałem
- Ja idę gdzieś indziej, pa! - krzyknął i wybiegł z jaskini.
- Och te dzieciaki - powiedziałem cicho
Położyłem się i przymknąłem oczy.
Nagle usłyszałem dźwięk kopyt.
(Shanti?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz