Westchnęłam, po raz kolejny zabłądziłam, próbując odszukać starego stada, bez żadnego skutku. Nagle jakiś koń zamajaczył mi się przed oczyma. Uniosłam brwi i intensywnie wpatrywałam się w tamto miejsce.
******
Zobaczyłam w oddali czarną klacz.. Tak, to nie mógł być nikt inny, jak Irina. Ale Irina? Przecież ona odłączyła już dawno od stada, a wieści o niej przepadły.. Chcąc się upewnić moim przypuszczeniom pokłusowałam w stronę konia.
*****
Klacz zaczęła do mnie kłusować, stanęłam w miejscu, chcąc przyjrzeć się jej bliżej. Czyżby...? Podeszła do mnie i otworzyła szeroko oczy:
-Irina! Co ty tu robisz? - zapytała zdziwiona.
-Znamy się? - mruknęłam próbując sobie przypomnieć siwą klacz, jednak nic nie wskazywało na to, że to dawna znajoma, a już napewno nie Rose.
******
- Nie poznajesz mnie? - zdziwiłam się, jednak po chwili przypomniałam sobie. - Ah.. To ja Shanti, tylko zmieniłam się.. wiesz, wypiłam eliksir. Co ty tutaj robisz?
Irina wyglądała, jakby coś ja olśniło. Uśmiechnęła się.
*******
-Shanti...! - uśmiechnęłam się spokojnie i spojrzałam na nią badawczo - Czyli jesteśmy w pobliżu stada... - myślami byłam już gdzie indziej, co tam się działo przez szmat czasu...?
-Irina, żyjesz? - z zadumy wybudziła mnie klacz.
-Przepraszam, zamyśliłam się, co z Różą?
-Co niby miało by się z nią dziać?
-No wojna, wtedy odeszłam... - pokręciłam spokojnie głową.
-Ah, no tak, żyje, ma się dobrze, jej źrebaki są już dorosłe.
-Jak ten czas leci... kto ją uratował?
********
- Wolf Dark. - pokręciłam głową z irytacją.
Irina popatrzyła na mnie ze zdziwieniem. Rozejrzała się dookoła.
- Gdzie jesteśmy? - zapytała. - Gdzie jest Stado?
- Jesteśmy na terenach, a gdzie indziej? - zdziwiłam się. - Przecież Rose nie pozwala wychodzić poza tereny..
Klacz pokiwała głową w zamyśleniu.
*******
-Jesteśmy w stadzie? - zrobiłam duuże oczy - Nie pomyślałabym, z wiosną dużo się tu zmieniło.
-Owszem - kiwnęła łbem.
-Wiesz, że polubiłam cię w tej białej szacie? - uśmiechnęłam się pogodnie i rozejrzałam się.
-Uznać to za komplement?
-T-ak. - odparłam już spokojnie z przerwą.
-To ja ci powiem, że lubię twój akcent - skubnęła ukradkiem trawę i zaczęła spokojnie ją żuć.
-Mam akcent? Nie wiedziałam - spojrzałam na nią dziwnym wzrokiem. - A co tu się ciekawego wydarzyło jeszcze?
********
- Balou został Betą... - zamyśliłam się. - Nie wiem co takiego jeszcze.. Nudy. Ostatnio jakieś ataki tajemniczych "duchów". Po za tym chyba nic.
Klacz przybrała dziwną minę.
********
-Balou? - zastanowiłam się, przypominając sobie ogiera i uśmiechnęłam się sama do siebie - No tak, od początku był bardzo zorganizowany. Idziemy coś zjeść?
*********
Odwzajemniłam uśmiech.
- Jeżeli chcesz, to ok. - odpowiedziałam. - Ale zastanawiam się, czy chcesz znowu dołączyć do Stada.
********
-No w sumie, i tak nie mam gdzie się podziać, skoro zapraszasz... - zamyśliłam się i rozejrzałam za alfą.
*********
Ucieszyłam się bardzo z reakcji klaczy. Bardzo ją lubiłam.
- Chodź, zaprowadzę cię do Alf. - powiedziałam widząc jej rozproszenie.
**********
Pokłusowałyśmy w centralną stronę stada, nie spotykając nikogo po drodze, po chwili ujrzałam Rose i Delicate.
-Od kiedy ona jest siwa? Gdy była źrebaczkiem była kasztanowa.
-Zmieniła maść, jest bardzo podoba do niej? - szepnęła.
-Owszem, pewnie dużo ogierów się koło niej kręci, że jest młodą alfą, znam to uczucie...
-Szafir? - uśmiechnęła się zwadiacko, trzepnęłam ją lekko w bark i zaśmiałam się krótko.
*********
- Idziemy od nich? - zapytałam cicho.
Klacz przełkneła ślinę i pokiwała głową. Wyglądała jakby wcale nie chciała tego zrobić.. To była nieodwracalna decyzja.
*********
-Dobrze, przecież się nie boję, chociaż zróbmy to w innym stylu... - uśmiechnęłam się podstępnie...
**********
Popatrzyłam na klacz zaciekawiona.
- Jak?
*********
-Ano tak - zamieniłam się w wiewiórkę i wspiełam na grzbiet klaczy.
-Hola! Mam iść jak jakaś wariatka poprosić by do stada dołączył wiewiór?
-Rose zrozumie - uśmiechnęłam się i zapiszczałam głośno.
*********
Podeszłam niepewnie do Alfy.
- Ymm... - zaczęłam się jąkać. - Ta.. znaczy to.. chce dołączyć do Stada.
Zaczęłam tłumic w sobie śmiech widząc zdziwioną minę Rose.
*****
Przwróciłam się na rudy grzbiet i zaczęłam się piskliwie śmiać, Rose patrzyła na klacz jak na niespełną rozumu. Po chwili przeskoczyłam i uczepiłam się grzywy Alfy.
-Shanti, co to ma znaczyć?! - zagrzmiała.
-No, bo... - zaczęła się śmiać. Zeskoczyłam na ziemię i z powrotem zmieniłam się w konia.
-Irina! - krzyknęła zdumiona Rose.
*****
Parsknęłam nieopanowanym śmiechem. Irina także zaczęła chichotać.
- Tak, ja. - powiedziała klacz uśmiechając się.
*****
-Nie zrozumiem cię... - rzekła alfa i ostrożnie do mnie podeszła. Rzuciłam się na nią i przytuliłam ją z całej siły.
-Wracasz? - zapytała wesoło.
-Owszem, ale pierwsze - spojrzam z powrotem na Shantie - Idziemy coś zjeść...
*******
Pokiwałam głową i zostawiając osłupiałą jeszcze Rose udaliśmy się na łąkę. Irina rzuciła się zażarcie na trawę i zaczęła jeść ją jak opętana. Pokręciłam głową uśmiechając się i także zaczęłam skubac trawę. Dzień był taki piękny..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz