Mefisto leniuchował, Wea gdzieś biegała za Delicate.. a ja musiałam się nudzić. Myślałam o ostatnich zdarzeniach, które nie były dla mnie przyjemne, ale nic inne nie miałam do roboty.
Przechodziłam obok jaskini Silvera, kiedy usłyszałam jego głos:
- Shanti, chodź tutaj na chwilę. - powiedział dość głośno.
Zatrzymałam się i skręciłam w jego stronę. Minę miał dość niewyraźną, a wręcz zdenerwowaną. Popatrzyłam na niego w oczekiwaniu.
- Wiesz, mam taka sprawę.. - zaczął. - Chodzi o Mefista. Mam z nim udręki.
Zdziwiłam się. Przecież to przez Wee mam ostatnio same katusze, a Mef to była moja pociecha...
- Jakie? - zapytałam niepewnie.
(Silver?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz