Ja przygotowałem wszystko, później wszystko przyniosłem, zaplatałem się i przewróciłem. Shanti zobaczyła to i się roześmiała, ja też się śmiałem. Później gdy rozwieszaliśmy sznurki ja chciałem zawiesić, Shanti się przewróciła a że ja miałem to w pysku tez się przetoczyłem. Zaczęliśmy się śmiać. Podniosłem się pierwszy więc później pomogłem Shanti wstać. Po dobrych 3 godzinach dekorowania padliśmy.
-Figo zróbmy sobie przerwę.-Powiedziała
-OK, nie mam już siły.
Leżeliśmy i gadaliśmy. W końcu wstałem i powiedziałem że trzeba przynieść przekąski.
-Ja biorę wodę-Powiedziałem
-OK, a ja przekąski, tylko gdzie mogę zerwać jabłka? Pamiętasz te co jedliśmy? Gdzie je zarwałeś?
-W ogrodzie zakochanych!
-OK to idę!
Ja wziąłem się do roboty i zrobiłem wszystko. Shanti jeszcze nie wracała więc poszedłem do niej. Shanti zrywała jabłka (jeszcze)
-Może Ci pomogę?
Shanti się wystraszyła i potknęła o koszyk, więc złapałem ją.
-Nic ci nie jest?
-Nie raczej nic, dziękuje.
-Nie ma za co!
Po kolejnej dobrej godzinie było wszystko już dobrze zrobione. Przyszli goście i bawiliśmy się jak nigdy do tąd. Zauważyłem że Shanti chce podejść do mnie, więc zostałem na miejscu.
(Shanti?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz