Podeszłam do związanej Nirvany i Nerona.
- Złapani na gorącym uczynku - powiedziałam zła i zirytowana.
Popatrzyliśmy na siebie nawzajem, to znaczy ja i Balou. Potaknęliśmy zniechęceni.
***
- Nie chcemy, byście zostali wyrzutkami. WD zresztą i tak nie pozwoli, ona tu rządzi.
Balou dodał:
- Nasze stado nie może schodzić na jakąś przestępczą drogę, o ile tak to można nazwać.
Mam nadzieję, że zrozumieli. Oby. Przecież dobrze wiedzą, że czekają ich surowe kary za każde nieposłuszeństwo.
***
- Dzięki - powiedziałam do Balou wieczorem. - Jesteś naprawdę świetny - popatrzyłam na śpiącego jak dziecko Silvera.
Uśmiechnął się szeroko i wstał, gdyż leżeliśmy sobie wygodnie na trawie. Wiedział, że zbyt wielu słów tu nie trzeba. Podziękował, pożegnał się i poszedł na swoją część łąki. Jednak w nocy zrobiło się zimno. Nie wiem czemu, ale położyłam się blisko ciepłego ogiera. I tak z nim leżałam do samego rana. Gdy jednak się obudziłam, szybko poczłapałam do mojego Silvera. To było dziwne i nie zamierzam tego głębiej komentować.
<jeśli masz coś Balou do powiedzenia... jak chcesz ;D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz