Obudziłam się rano skulona z zimna. Zobaczyłam, że Kora nadal śpi. Zawołałam więc kilka wróbli, sarnę i niedźwiedzia. W tym momencie Kora się obudziła. Spojrzała na mnie nieprzytomnym wzrokiem. Później na zwierzęta. I znowu na mnie. Ponownie na zwierzęta.
-Uciekaj! Ten niedźwiedź nas pożre!
- Ależ spokojnie! On nic nam nie zrobi. Prawda, Brown?
Niedźwiedź przytaknął.
-Ale jak to? - Kora niedowierzała.
- Mniejsza z tym. Wróble, czy możecie przynieść trochę wody? - wróble poleciały w stronę jeziora. Pierwsza rzecz załatwiona.
-Plamko - zwróciłam się do sarny- proszę, przynieść trochę paszy.
Sarna pobiegła gdzieś w głębię lasu.
- Brown dla ciebie najważniejsze zadanie. Idź proszę do Ogrodu Zakochanych. Tam moja właścicielka będzie na ciebie czekać. Da ci zioła lecznicze, bandaże i inne rzeczy. Proszę przynieść je do nas.
***
Kora zjadła paszę i wypiła wodę. Zmieniłam jej opatrunki i sporządziłam miksturę z wody, jagód i ziół dostarczonych przez niedźwiedzia. Zawołałam 4 orły. Przyleciały dziobami trzymając duży koc ze skór. Pomogłam Korze wstać i się na nim położyć. Była jeszcze zbyt słaba aby samodzielnie to zrobić. Orły wraz z Korą poleciały na Naszą Łąkę. Pogalopowalam za nimi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz