poniedziałek, 11 marca 2013

Od Belli


Przechadzałam się spokojnie obok wodospadu.Nieraz piłam wodę , czasami skubałam trawę.Myślałam o mojej rodzinie.Cała spłonęła , oprócz siostry , Ashley.Miałam nadzieję że jeszcze kiedyś się spotkamy.Choć to raczej nie możliwe , w końcu ona znalazła sobie stado na drugim końcu świata.W pewnej chwili zauważyłam sokoła lecącego w moją stronę.Przysiadł na gałęzi drzewa.
- Witaj Bello.
W pierwszej chwili nie skojarzyłam.Ale po dłuższym zastanowieniu przypomniałam sobie.
- Mayke ? - zawołałam uradowana.
- Pamiętasz jeszcze nasze pierwsze spotkanie , w dżungli gdy byłaś nowonarodzonym źrebiątkiem ?
- Też pytanie , oczywiście ! - zawołałam uradowana.
- A wiesz że mam kontakt z Ashley ?
- Naprawdę ? To świetnie ! Szkoda że nie możemy się spotkać...Przekaż jej że za nią tęsknię i myślę o niej codziennie , dobrze ?
- Jasne - odparł sokół i odleciał.
Przez chwilę patrzyłam w niebo na wolno szybującego ptaka.Z zamyśleń wyrwał mnie wredny głos :
- Bella ?
- Tak , o co chodzi ? - odwróciłam się.
Klacz zamknęła oczy.Była to Sharee , nowa klacz.Zamknęła oczy bo podobno nie da się w nie spojrzeć.
- Rose cię szuka , podobno ma jakąś wiadomość do ciebie.
- Dzięki.A i nie bój się i otwórz oczy.
- Nie boję się.Tylko coś ci się stanie droga klaczunio - odparła 
złośliwie.
- Nie martw się o mnie , widziałam gorsze rzeczy - odparłam pewnie.
Klacz otworzyła oczy.Ja w nie spojrzałam z olimpijskim spokojem.Patrzyła się na mnie 10 minut , coraz bardziej się spinając.Lecz nic na mnie nie działało.Po dziesięciu minutach powiedziała :
- Udowodniłaś mi że jesteś twarda , a takie konie lubię.
- Miło mi - odparłam.

< Sharee ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz