Chodziłam po terenach ze spuszczoną głową.Z nieba padało trochę
śniegu,uwielbiałam śnieg,ale jakoś nie korciło mnie,żeby chociaż do
kogoś zagadać.Popatrzyłam na niebo i nagle zauważyłam,że na drzewie
siada orzeł.
-Mountan!-zawołałam i podbiegłam do drzewa,gdzie siedział orzeł-
-Witaj Pianissima jak życie w nowym stadzie?
-Jakoś leci
-Ale wyrosłaś...Gazal Al Shaqab byłby zadowolony z córki
-Dziękuję to miłe,co cię sprowadza
-Mała sprawa,zapewne pamiętasz atak na stado Mglistych Koni.Zapewne tak,gdyż ty jedyna z koni się uratowałaś.
-Tak,wiem to jak mogłabym zapomnieć o ataku na rodzinę?
-Przylatuje do ciebie z informacją,że nie ty jedyna się prawdopodobnie uratowałaś
-Co?!-serce mi zamarło jak tylko ptak to powiedział-
-Prawdopodobnie widziałem kilka koni ze stada Mglistych
-To znaczy kogo?
-Zapewne ich znasz: Hades,Cert,Tango,Indiana i Wiatr
-Moi przyjaciele z dzieciństwa żyją-stanęłam dęba-
Była to wspaniała wiadomość.
-Udało mi się z nimi porozmawiać i oni oczywiście cię pamiętają i za tobą tęsknią
-To wspaniale!!
-Proszą cię o spotkanie
-Co?
-Tak,mam być waszym komunikatorem i oni chcą się z tobą spotkać,ale jeszcze nie wiadomo gdzie
-Nie wolno opuszczać terenów stad-znowu posmutniałam-przykro mi Mountan,ale niestety nie mogę.Nie wolno mi.
-Dlaczego?
-Takie tu są zasady,a oni tutaj nie mogą przyjść
-Cóż...szkoda,mam im to przekazać
-Nie chce ich martwić,bardzo chcę ich zobaczyć,ale nie mogę opuścić terenów stada...tak samo jak wszyscy
-No dobrze,oczekuj mnie,bo wrócę z odpowiedzią od gromadki
Orzeł wzbił się w górę i odleciał.Posmutniałam i to bardzo,jednak co
zrobić.Szłam dalej przez tereny i nie zwracałam na nic uwagi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz