Któregoś dnia, gdy wracałem z pastwiska uświadomiłem sobie, że inne konie, a ja jestem cały zdenerwowany. Poszedłem nad wodę. Szum uspakaja inne konie, a ja jestem cały zdenerwowany, położyłem się obok dużej jaskini skubiąc podmokłą trawę. Źrebaki wesoło bawiąc się piły wodę ze źródła. Ja wysłuchiwałem się w szum wody i trzask łamiącym się pod ciężarem śniegu drzew. Byłem bardzo wesoły, ale humor mi znikną gdy zobaczyłem kłócące się konie. Oczywiście to Shake i Lerel, myślałem że dali sobie spokój z ciągłymi kłótniami. Podeszłam do nich. Jeden z koni trzymał w pysku zwój. Nagle w otoczeniu pojawiła się Shanti.
- Chłopaki się znów kłócą? - spytała
- Jak zwykle.... Ciekawe co to za papierek.
- Może list?
Konie zapewne walczyły o ten zwój. Chciałem się podkraść, ale nie jestem seryjnym złodziejem.
Raz nie zaszkodzi coś ukraść- pomyślałem.
Zakradłem się " pod " ogierów, a w tym czasie zwój wypadł Lerelovi z pyska, szybko wystawiłem szyję i wziąłem papier. Znów pokłusowałem do Shanti. Przeczytałem tylko kawałek listu:
01.04.2013r.
Droga Rose i Kochany Silverze
Jesteście dużym stadem, my również, nasz stado
również. Liczymy ponad 90 koni. Od kilku
miesięcy obserwujemy was i liczymy na was......
- Tepig nie czytaj tego! To do alf! Zostaw!
- Oj już dobrze tylko przeczytałem od kogo:
- Spragnione bitry. Stado Straconej Nadziei....
- Matko! Tylko nie to! Trzeba to zanieść do Rose i Silvera! Póki nie jest jeszcze za późno....
Pobiegliśmy w stronę alf, szybko przekazaliśmy im przerażający list.
Alfa przeczytała:
( Rose lub Silver? Co to będzie!? )
Będzie ciekawie... Siuper ^.^
OdpowiedzUsuń~Jenny
Przeciwnik Shanke ma na imię Level
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam xD
OdpowiedzUsuń