czwartek, 4 kwietnia 2013

Od Milki - Krzyś, pełna historia


Urodziłam się w stajni , kochana i rozpieszczana . Zdecydowanie byłam ulubioną klaczą wszystkich - nieznosiłam tego . Osiodłać dawałam się tylko Krzysiowi , to on o mnie dbał . Byłam wypuszczana na padoki i łąki z najlepszą żyznością . Zawsze dostawałam najlepszą paszę . Przez cały dzień nudziłam się na łące lub w boksie , cały czas chodziłam z kąta do kąta . Po godzinach tułaczki goniłam na padok by spotkać się z Krzysiem. Codziennie o 14:00 Krzyś przychodził do mnie , nawet gdy padał śnieg bądź deszcz . Kochał mnie całym sercem . Wsiadał na mnie i jeździł na oklep . Moja kariera skokowa zaczęła się jak miałam 2 lata . Choć byłam jeszcze ''dzieckiem'' Krzyś się dobrze ze mną obchodził . Naczęściej skakałam powyżej 120 i 150 . Wiele razy Krzyś ze mnie spadł , mimo to dalej mnie kochał . 
Któregoś dnia obudziłam się radosna i szczęśliwa , Wstałam i otrzepałam się . Wyjełam zasuwkę z boksu i popędziłam a padok o równej 14:00 , czekałam tak przez kilka godzin . Krzysio się nie zjawił . Czekałam i czekałam ... przez godziny , dnie , tygodnie , miesiące ... Krzysia dalej nie było . Lecz na się nie poddawałam . Nawet jak nastała zima ja dalej czekałam na powrót chłopca . Łzy marzły mi na mrozie , nawet gdy było ponad -20 * C ja dalej czekałam na powrót pana . Wreszcie ktoś się nademną ulitował i powiedział :
- Krzyś już nie wróci .... 
Faktycznie , nie wrócił za życia. Osoba wygnała mnie za bariery padoku . Zrozumiałam że już nie wróci . Szłam z nadzieją na stado . Po kilku godzinach zobaczyłąm w oddali rozmazaną plamę . Plama się do mnie zbliżała , coraz szybciej i szybciej , nagle miałam ją przed oczami , zorientowałam się że to ... Krzyś ! Nie wyruszył w podróż do nieba on został ze mną ! Uświadomiłam sobie że on mnie kocha, dziś dalej spotykam się z duchem Krzysia codziennie , dalej na mnie jeździ , dalej mnie kocha , dalej jesteśmy nierozłączni ♥ .

---------------------------------------------------------------------------------------------

Bardzo się bałam poznawać nowe konie , choć ponoć jestem odważna , dalej mnie trzęsło z powodu straty ukochanego Krzysia , to że nie żyje . Cały czas widziałam tego radosnego chłopaka , miał tylko 14 lat .... . Ale muszę nauczyć się ''żyć z duchem'' . Myślałam o tym jaki był wspaniały , jak bardzo mnie kochał , i choć niby dalej jest ze mną to nie to samo , nie mogę odnosić sukcesów z nim na grzbiecie ... 
Nagle jakiś koń do mnie podszedł , i przestraszył mnie :
- Buuu ! To ty ta nowa ?!
- Tak ja ! Zostaw mnie ! 
- Spokojnie spokojnie , jestem Sindre a ty ?
- Jestem Milka a co ? 
- Nie , nic tak się pytam . 
- Niedawno straciłam przyjaciela ... 
- Jak miał na imie ? - spytał 
- Krzyś , był człowiekiem 
- Musi być ci trudno .... 
- Tak ... bardzo .... 
- Muszę już iść , pa Sindre ! 

--------------------------------------

 Pa Milka ! - odpowiedział 
Tak na prawdę poszłam w stronę ogrodu miłosnego , spotkać się z Krzysiem . Poszłam w tamte strony , Rose gadała z Silverem , Balou z Roksaną .... a ja szłam do ducha . Krzyś czekał na mnie z ogłowiem i siodłem w swej ręce . Od razu się ucieszyłam ! Pobiegłam w jego stronę , Krzyś szybko założył mi siodło i kantar i wsiadł na mnie , czułam się cudownie móc znów pobiegać z Krzyśkiem . Ale coś nas zatrzymało , mianowicie Rose i Silver , oraz Balou . 
- Co chcecie , a z resztą witajcie  ? - Spytałam 



( Rosie , Silver albo Balou CD ^^ )

1 komentarz:

  1. Proszę unikać końcówek typu "Rose, Silver albo Balou CD", gdyż narusza to regulamin. Przestrzegaj go.

    OdpowiedzUsuń