Myślami błądziłem daleko. Musiałem coś zrobić.
- Ziemia do Balou !
- Przepraszam. - powiedziałem i wstałem.
Ruszyłem przed siebie w pełnym galopie.Wolf Dark ..... ty nie żyjesz. W mojej głowie już jesteś martwa. Nie daruję ci. Ale mimo to nie mogłem zostawić tak tej sytuacji. Zaatakowała stado i zabiła White. Mimo to ... byłem winny coś Rose. Udałem się do wioski ...
***
- Dla White nic nie da się zrobić. Przykro mi Balou. - mówił Cortando.
- A dla ... niego ?
- Hmm ... - przyjrzał się uważniej - Niestety jest tak samo. Gdyby chociaż jego mama zdążyła go urodzić, ale w trakcie porodu ... Szkoda.
***
Gdyby nie ta nagła śmierć źrebaka Wolf poszedłbym tam, ale ... nie. Poszedłem do Rose, smutnej Rose. Silver gdzieś w oddali się tarzał.
- Rose nikt się o tym nie dowie. Nikt nie będzie wiedział jak to było na prawdę. Nie uwierzą Wolfie.
- I co z tego ?!
- Rosee ... ja ... ty nawet nie wiesz .... - zacinałem się.
- COOOOOOO ?!
- Ty nic nie wiesz ... - mówiłem cichym, melodyjnym szeptem - Jak byś się czułą gdybyś dla ratowania swojej matki musiała zabić ukochanego, zabić Silvera ?!
- Jaaaaaaaaaa ... - zaczęła Rose
- .. nie miałem wyboru - wszedłem jej w słowo - Zabiłem moją ukochaną. Miała na imię Montana. Straciłem ją ...
Łzy pociekły mi ... byłem słaby ... pogalopowałem przed siebie. Spotkałem, a właściwie wpadłem na Shanti.
(Shanti ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz