czwartek, 4 kwietnia 2013

Od Jenny

Spacerowałam spokojnie po łące. Szczerze? Było mi trochę nudno... Nuta gdzieś wcięło, Wild musiała się opiekować swoimi źrebakami... I co ja miałam zrobić? Iść do ALF i powiedzieć im, że się nudzę, bo nie mam tu żadnych przyjaciół? Szczerze? Zaśmiałam się sama z siebie. To co pomyślałam było tak głupie... Wyruszyłam nad jezioro mgły. Byłam samotna, więc to miejsce było dla mnie idealnym rozwiązaniem... Kiedy tu przychodziłam to miałam wrażenie, że to jezioro jest samotne, smutne... Tak jak ja... Wiem, że to głupie, ale co miałam zrobić? Miałam żywioł wody, więc dla mnie woda żyła...
***
Kiedy dotarłam nad jezioro to usiadłam na jego brzegu i wpatrywałam się w nie... W stadzie tyle się ostatnio działo... Od mojego spotkania z Wolf Dark minęło już dość sporo czasu, jednak dała o sobie znać. Urodziła źrebaki... Tamtego dnia stado było naprawdę niespokojne... I słusznie, bo ona przyszła... Przyszła i próbowała zabić młodą ALFĘ, a zabiła White... Zwykłego członka stada... Spojrzałam się na drugi brzeg jeziora i zastanowiłam się co tam jest... Co jest po drugiej stronie jeziora? Nie mogłam ujrzeć drugiego brzegu. Cała powierzchnia jeziora była spowita mgłą... I właśnie to uczucie, że się czegoś nie wie, że nie wie się co może gdzieś być, powoduje u nas ciekawość. I we mnie ta ciekawość się zrodziła... Próbowałam dojrzeć co tam jest, ale nie mogłam. Próbowałam przegonić mgłę choć na chwilę, ale nie mogłam. I wtedy wpadł mi do głowy głupi pomysł. Czyli taki, który rodzi się w głowie właśnie w takiej chwili. Ta moja wrodzona ciekawość "przejęła nade mną kontrolę". Weszłam do jeziora i momentalnie spadłam na dno. Nie bez powodu nikt do niego nie wchodził. Tuż przy brzegu był spad na kilka metrów. Próbowałam wypłynąć, lecz nie mogłam. Powoli kończyło mi się powietrze. Zebrałam wtedy wszystkie siły i w ostatniej chwili udało mi się wypłynąć. Jednak nie byłam przy brzegu. Byłam na środku jeziora... Otoczona byłam mgłą, straciłam orientację, nie wiedziałam gdzie płynąć, co robić... Zaczęłam panikować choć to jest najgorsze co można robić w takich momentach. Zaczęłam się wierzgać, energia szybko mi się kończyła, a ja zaczęłam tonąć. W życiu nie spodziewałabym się, że koń, który ma żywioł wody będzie tonąć... Jednak jezioro wyczuło, że coś jest nie tak i wysłało wielką, potężną falę w moim kierunku. Ta zabrała mnie na brzeg, jednak nie na brzeg jeziora na naszych terenach tylko na drugi brzeg jeziora... Wtedy moja ciekawość przerodziła się w strach. Usłyszałam jakieś głosy. Kogoś kto coś krzyczał i zendlałam z wycieńczenia...
C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz