czwartek, 4 kwietnia 2013

Nowy członek! Ylthin



















Imię; Ylthin 
Płeć: Klacz 
Wiek: 3 lata
Cechy: Wybuchowa, skora do gniewu aczkolwiek swobodna i zrelaksowana. Niezależnie od sytuacji nie zamartwia się nad sobą. Nie toleruje dwulicowych koni. Wyraża własne zdanie nawet jeśli tym kogoś zrani. Lubi zamieszanie i chaos, ale nie chce być w centrum uwagi. Nie zawsze zachowuje się tak jak trzeba, lubi wyzwania. Jeśli coś postanowi, to nie spocznie póki tego nie dokona. W przeciwieństwie do wielu koni nienawidzi źrebiąt. 
Stanowisko: Wojowniczka
Żywioł: Czas
Moce: Potrafi spowolnić czas, przyśpieszyć go, zatrzymać(przy czym sama porusza się normalnie), ewentualnie ( co robi niechętnie i rzadko) cofa go. Może mieć przebłyski przyszłości.
Partner: Brak
Rodzina: (Historia)
Historia: Moje życie w porównaniu do waszego był bajeczne. Czemu? Bo prawie każdy wasz brat, ojciec, matka umarli. U mnie było inaczej. Po prostu, zwyczajnie. Miałam dom, prawie wszystko. Moja rodzina słynęła z wróżbiarstwa. Matka wciąż kazała mi uczyć się tych głupich formułek zaklęć medycznych i podobnych. A ja ją miałam w nosie. Kiedy myślała, że grzecznie się uczę z ksiąg przekazywanych z pokolenia na pokolenie, z tych pożółkłych, liczących sobie tysiące lat stronicach ja... robiłam z nich łódki i puszczałam nad rzeką. Na tym nakrył mnie mój młodszy brat. Pamiętam jak wrzeszczałam za nim, że jest karzełkiem i konfidentem (jednym słowem, po prostu podpierdalaczem) szwendającym się pod nogami. Ale on już był daleko, bardzo daleko. Bałam się wrócić do domu. W tej książce był sekret rodzinny. Ale co miałam zrobić? Wróciłam, niosąc książkę, która wyraźnie zrobiła się bardziej lekka. Wlokłam się przez całą drogę. Długo. W domu czekała cała rodzina. ( to znaczy rodzice, bo brata po tym nie traktowałam jako rodzinę.) Mama miała bardzo poważną minę. 
- No to co? Nie możemy dawać ci więcej książek bo nasze straty... - zaczął tata figlarnie ale zamilkł, gdy matka przygwoździła go spojrzeniem. A potem, ku mojemu szczeremu zdumieniu spytała kim chcę zostać w przyszłości. Brat rozdziawił gębę, tak, że wyglądał jeszcze głupiej. (myślałam, że to nie możliwe, a jednak) 
- Wojowniczką - odparłam bez wahania. Po tej rozmowie ćwiczyłam ciężko, ale wytrwale i z sercem. Nadszedł czas na odejście ze stada. Nie omieszkałam oczywiście dać bratu solidy łomot za te wszystkie lata bezsilnej nienawiści.
Właściciel: Ridle

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz